wtorek, 31 grudnia 2013

Miniaturka V

~ Marcesca ~

Przeczytaj pod rozdziałem ;)
Rozdział dedykowany wszystkim ;*

Tydzień temu wróciła z Włoch jej rodzinnego miasta. Obecnie mieszka z swoim chłopakiem-Marco. Jego mieszkanie nie należy do największych ale chłopak chciał sie już  usamodzielnić. Ponieważ święta spędzili we dwoje to na sylwestra planowali wspólną zabawę z przyjaciółmi.  Właśnie dziś,  dzień przed imprezą noworoczną Marco zaprosił dziewczynę na randkę.  Aktualnie znajdują sie w parku. Siedzą na kocu nie daleko jeziora i delektują siebie nawzajem owocami. Po kilku minutach chłopak wstał ściągnął z siebie koszulkę i pognał w stronę jeziora ciągnąc przy tym swoją dziewczynę.                                              
-Bardzo tu ładnie.-powiedziała zachwycona Francesca.
-Wiem, dlatego właśnie cię tu zabrałem.-powiedział chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego a on odwzajemnił jej gest. Chwile nie uwagi Fran i Marco już nie było.
-Marco!-wołała go ale on nieodzywał.
-Nie chcę się bawić w chowanego!-krzyczała. Ten zaszedł ja od tyłu i oblał wodą z jeziora. Na szczęście miał tylko połowę szklanki. Francesca zaczęła zanim gonić i gdy już mu oddała, to role się odwróciły i on gonił ja. W końcu złapał Włoszkę w tali, wziął na ręce i wszedł do wody po pas.
-Nie rób tego.-mówiła ale on jej nie słuchał tylko wrzucił ją do wody. Ona zaczęła go chlapać. W końcu ten zanurkował i popłynął gdzieś. Woda nie była zbyt brudna więc Fran mogła go dostrzec. Wiedziała co knuje ale zanim zapanowała nad sytuacją była już pod wodą. Gdy oboje się wynurzyli Marco zaczął się śmiać.
-Co cię tak bawi?-spytała
-Bo makijaż ci się rozmazał i wyglądasz śmiesznie.-mówił powstrzymując się od śmiechu.
-Ach tak. To ja mam na ciebie focha.-powiedziałam odwracając się w drugą stronę.
-Oj nie fochaj się na mnie.-zbliżył ją do siebie. W końcu pocałował ją namiętnie. Jeszcze do tego zaczął padać ciepły deszcz. Nie poczuli tego tylko dalej się całowali. Gdy po kilku minutach się od siebie oderwali wyszli z wody. Pozbierali swoje rzeczy i pojechali zjeść coś na mieście. Po kilku minutach byli już w restauracji i jedli swoje zamówione przed chwilą dania. Do meksykanina zadzwonił telefon komórkowy, okazało się że to Leon.
-Leon dzwonił, wymyślili gdzie mamy się wybrać na sylwestra - uśmiechnął się do dziewczyny
-Co tym razem? - zapytała, biorąc łyk wody
-Jak wiesz Leon i Viola mają wyspę - powiedział
-No tak i to tam się wybieramy ? - prawie krzykneła ze szczęścia, nigdy nie miała okazji wybrać się na wyspę tropikalna.
-Tak, dobry pomysł - powiedział, przysuneli się bliżej siebie i złączyli swoje usta w pocałunku.
-Bardzo dobry - mrukneła po oderwaniu się od siebie.
Po zjedzeniu posiłku wrócili do domu. Zaczęli się pakować gdyż wyjeżdżają jutro rano.
-Widziałeś mój grzebień?-spytała włoszka
-Ten czerwony?
-Tak.
-To nie widziałem, w łazience jest tylko czarny i fioletowa szczotka.-powiedział. Pakowali się i pakowali. Myśleli że już nigdy nie skończą ale w końcu się udało.Wreszcie poszli spać.
Następnego dnia rano
Wstali o około 8:30 z racji tego że o 10 mają  samolot. Marco jak zwykle się ociągał ale wyjątkowo nie dzisiaj. Zjedli śniadanie, ubrali się i po jakiejś godzince przyjechali po nich Leon z Violettą. Razem z szóstką przyjaciół siedzieli w samolocie.Podróż mijała spokojnie. Gdy już byli blisko można było ujrzeć wyspę z daleka. Ten widok zachwycił wszystkich. W końcu samolot wylądował. Oni wysiedli i nie mogli się oprzeć urokowi wyspy.

-Co nie, że miałem dobry pomysł?-spytał Leon
-No oczywiście!-krzyknęli chórem. Szli niecałe pięć minut i byli już w tej willi. Tak właśnie tak w willi. Dziewczyny wyszła do ogrodu za domem. Tam było jeszcze piękniej niż dotychczas.
-Jaki duży basen.-zachwycała się Ludmiła.
-Idziemy popływać?! - krzykneła Violetta
-Ale musimy przygotować imprezę - powiedziała Francesca
-Mamy dużo czasu! To jak idziemy? - powiedziała Violetta
-Jasne - krzykneły dziewczyny.  Poszły się przebrać w stroje kąpielowe. Stały przy basenie, lecz Violetta długo nie stała ponieważ Leon ją wrzucił, lecz pech Leona chciał, że pociągnęła go za sobą.
-Hahah. Ja przynajmniej mam do tego odpowiedni strój nie to co ty.- powiedziała Viola. Leon tylko zdjął już mokrą koszulkę i zaczął pływać.  W końcu wszyscy już byli w basenie. Chlapali się wodą, urządzali sobie zawody i tak mijał im dzień na wyspie.  Po jakiejś godzince zabawy w wodzie znudziły im się. Dziewczyny poszły się opalać a chłopaki... No cóż ich gdzieś wcieło. Dziewczyny zastanawiały się gdzie podziewają się ich mężowie i Marco.  Francesca poszła do kuchni w celu napicia się czegoś. Kiedy weszła do willi chłopacy weszli z torbami.
-Hej, co to za torby? - zapytała Włoszka
-Hej - odpowiedzieli chórem - Niespodzianka dowiecie się wieczorem - powiedział Federico
-No nawet mi nie powiecie? - pokręcili przecząco głowami
-To nie - powiedziała i obróciła się do nich plecami. Pobiegła do dziewczyn.
-Wiecie co chłopacy coś knują lecz nie chcą powiedzieć.
-Trzeba się dowiedzieć o co chodzi.-mówiła Ludmiła
-Właśnie.-zawtórowały dziewczyny. Próbowały podsłuchać chłopaków lecz to na nic. Gdy chłopacy otworzyli drzwi one wpadły do środka. No nic musiała czekać. Tak więc zrobiły. By zabić czas poszły poszukać jakiś ciuchów na imprezę. Po wybraniu odpowiedniego ubioru chciały jeszcze przygotować jedzenie lecz ktoś już się tym zajął-chłopacy. Więc wróciły do swoich spraw. Ubrały się. Zaczęły robić sobie fryzury lecz z kuchni dobiegł je dziwny dźwięk. Pobiegły do kuchni a tam patrzą a Fede jest cały brudny.
-Co tu się stało?-spytała Ludmiła
-Jak by to powiedzieć? Majonez się stłukł i tako oto jestem biły. A no i jeszcze mąką Leon mnie sypnął.
-Aha.-powiedziała Ludmi. Gdy już wiedziały o co chodziło poszły dalej się przygotowywać.
Po jakiejś godzinie dziewczyny schodziły na dół, chłopacy siedzieli na kanapie czekając na swoje damy aż się im pokażą.  Kiedy zauważyli że dziewczyny schodzą, ruszyli swoje cztery litery w kierunku nich. Zeszły, chłopacy nie mogli wyjść z podziwu że mają tak piękne partnerki.Prawili je komplementami i w ogóle. Ponieważ do północy były jeszcze dwie godziny usiedli przy stole. Było ciepło więc chłopacy wszystko przygotowali na dworze. Były pozawieszane różne kolorowe wstążki i girlandy. Jedzenia było bardzo dużo. Dziewczyny były zdziwione, że chłopakom się chciało tyle rzeczy robić. Jedli i rozmawiali. Zbliżał się nowy rok. Petardy już przygotowywali. Jeszcze tylko 5 minut. W tym czasie Marco z Leonem oddalili się od gości na kilka minut. Nagle muzyka została zmieniona na bardziej taki miły nastrój, a z domu wyszedł chłopka w białej koszuli i z czerwoną różą w rękach. Zbliżał się w stronę Francesci która stała cała zszokowana tym co robi jej chłopka. W sumie to on nie robił nic złego ale może dziewczyne zdziwiło to że chłopka pierwszy raz ubrał koszulę? To że wie jaki jest jej ulubiony kwiat? Czy może to że marzyła o tej chwili od kąt go poznała? Ah tak wy jeszcze nie wiecie co za chwilę się stanie i co odmieni życie dziewczyny... Był już bliżej Francesci... Aż w końcu stanął na przeciwko niej...
-Marco? - powiedziała cicho, nie pewnie... Ale na tyle cicho żeby chłopak jej nie usłyszał
-Francesco Resto znamy się już długo i to na tyle długo że zdążyłem cię pokochać całym swoim sercem... Jesteś w moim życiu. Ty jesteś moim życiem... Kocham Cię Francesca... - Uklęknął na jedno kolano i wyszukał w kieszeniach swoich spodni małe bordowe pudełeczko... - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - otworzył pudełeczko, a w nim znajdował się piękny pierścionek zaręczynowy... Dziewczyna milczała, wszyscy powoli się niecierpliwili...Dziewczyna miała w oczach łzy wzruszenia i radości które po jakże krótkiej chwili spływały jej po policzku. Nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa... Ale w końcu jej się udało... Jej uśmiech nie schodził z twarzy...
- Tak Marco, Tak! - krzykneła szczęśliwa po tym jak założył jej pierścionek na palec namiętnie się pocałowali....

********** Kilka miesięcy póżniej
Właśnie w tej chwili wychodzą z kościoła jako szczęśliwe małżeństwo, wszyscy sypali ich ryżem albo grosikami... Na podróż poślubną postanowili się wybrać na wyspę Leona i Violetty. Bo przecież to tam się zaręczyli i to tam powstał ich owoc miłości. Tak właśnie tak Francesca jest w ciąży i za niedługo przyjdzie na świat....
________________________________________________________
I kolejny OS tym razem o Marcesce mi się nawet podoba ; ) 
Pisałam go z Francesca Love ;**
Podoba Wam się ? Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach ^.^
Następny rozdział? Nwm kiedy, ale raczej już w tym roku już się nie pojawi ;P
I jak zauważyliście pojawiają się tu prawie same OS ale no nie wiem nie potrafię jak na razie napisać żadnego rozdziału do mojej historii. Jeżeli ktokolwiek czyta tego bloga napiszcie w komentarzu chodź jedno słowo,  literkę czy nawet buźke to będzie dla mnie znak że ktoś czyta ... Pod ostatnim postem były tylko 2 komentarze ;C Ale dziękuje <3 
Dziękuje za około  8 tysięcy wyświetleń i 170 komentarzy , blog ma dopiero nie całe 3 miesiące  jesteście kochani ;**
Wyniki już dzisiaj o 16... 
Życzę Wam samych najlepszych chwil w nowym roku, weny, dobrych ocen i tak dalej ;D 
I wspaniałego sylwestra xD  <3
Pozdrawiam Ola a ;***

2 komentarze:

  1. No więc w jednym słowie się nie wyrobię.
    Piszesz fajne rozdziały i ani mi się waż zawieszać czy też usuwać bloga.
    OS napewno fajny (zaraz przeczytam) po prostu przewiduję przyszłość
    ~Wróżka Kathy

    OdpowiedzUsuń
  2. ookej , dobra teraz mok monolog :D !
    1.OS bardzo ale to bardzo mi sie podoba ! *.* jest cudny ! obie macie wielkie talenty !
    2.Twoja historia bardzo mi sie podoba i czekam na rozdział jak i na OS
    3.Nie wasz sie zawieszac bo jesli ty zawiesisz ja zrobie to wczesniej ! ;D
    4. Przepraszam z gory jesli nie komentuje ;) ale staram sie zawsze ! :)
    5.DZIĘKUJĘ CI BO TO DZIEKI TOBIE ZALOZYLAM TEN DRUGI BLOG , NA KTOREGO MAM WENĘ ;) CALUSKI :***

    OdpowiedzUsuń