sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 13 ~ Wstawaj leniuchu!

* Violetta *
Siedzimy na kanapie obok kominka od którego odbija się ciepło. W tle gra cicha muzyka, do tego ta cisza między nami. Nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę i czy w ogóle mam zacząć?
- Ehem... - zaśmiał się. - To co robimy?
- Nie wiem, myślałam, że ty coś zaproponujesz.
- Znowu ja. Niech będzie. Może zagramy w karty?
- Zawsze wygrywasz.
- Szachy?
- Przecież wiesz, że nie umiem.
- To obejrzymy film?
- To ostatnia opcja? - skinął głową - Niech będzie. Ale komedię.
- Okey.
- Leon tak w ogóle to kogo jest ten domek?
- Mojego dziadka.
- Aha.
Po kilku minutach chłopak wybrał film i puścił. Oglądaliśmy, śmialiśmy się aż do utraty tchu. W połowie filmu położyłam głowę na ramię Leona. Czułam jak się uśmiecha, kiedy wykonałam tą czynność.
*Leon*
Kiedy film się skończył. Spojrzałem na Violę. Zasnęła... Tak słodko wygląda. Wziąłem ją na ręce i poszedłem położyć na łóżko w sypialni. Kiedy już to zrobiłem, przykryłem ją kocem i pocałowałem w czoło. Mógłbym położyć się obok nie, ale z racji tego, że nasze relacje są już trochę lepsze to nie chcę nic popsuć. Wróciłem się do pokoju, na kanapę. Położyłem sie i po kilkunastu minutach zasnąłem.
* Następny dzień, Violetta *
Obudziłam sie w nie swoim pokoju... Po chwili dotarły do mnie sytuacje z wczorajszego wieczoru.
Czym prędzej rozejrzałam się w celu zobaczenia Verdasa. Nie zauwazyłam go, dziwne.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Kiedy byłam w "salonie" zauwazyłam chłopaka śpiącego na kanapie.
Piekny widok. Podeszłam bliżej, przyglądałam mu się, aż do pewnej chwili... Chłopak przekręcił się w drugą stronę, jednakże jego zamiar nei został spełniony gdyż spadł na podłogę. Następnym razem nie śpi na kanapie. Chwila! Następnym razem? O czym ja myśle?
- Co jest?! - spytał "zaspany".
- Wstawaj leniuchu! Idziemy robić śniadanie.
* * *
Po skończonym śniadaniu, posprzątaliśmy. 
- Co dziś będziemy robić? - zapytałam
- Nie wiem. Są rowery, mozemy jechac nad jezioro, urządzić sobie piknik albo spacer. Co kolwiek. 
- Może wybierzmy się nad jezioro. 
- Okey. 
______________________
Krótki, bezładu i składu - przepraszam. 
Zapraszam tu. ;)


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 12 ~ Zostaniesz u mnie na noc?


Rozdział 12
* Violetta *
- Leon uważaj! - chwilę potem chłopak leżał na ziemi. 
- Mówiłam ci abyś tak szybko nie jechał! - chłopak jechał tak szybko że nie zauważył krawęznika i przewrócił się. 
- Przecież nic się nie stalo.
- Nie stało? Chciałeś się popisac? Udało Ci się. Dobrze że nie uderzyłeś w tamten kamień. Albo ten słup za tobą. - chłopak obrócił głową i spojrzał na rzeczy które pokazywałam.
- No przepraszam! Ale to ja jestem tu poszkodowany przewróciłem się!... Więc nie powinnaś się denerwować. 
- Nie powinnam?! Okey! Nie powinnam. Jak chcesz. To twoje życie. Nie obchodzi cię że się o ciebie martwię. 
- Obchodzi. I czekaj... Ty się o mnie martwisz? 
- Wracam do domu.
- Nie, czemu?
- Nie ma sensu jechać dalej. 
- Dlaczego?
- Bo tak. 
- Nie ma takiej odpowiedzi. 
- Jeszcze sie pokłócimy, a tego nie chce. 
- Też tego nie chce. Może jedźmy dalej, okey?
- Dobrze niech ci będzie. Ale obiecuje że jeśli jeszcze raz się przewrócisz wracamy do domu.
- Dobrze mamo. - Ruszyliśmy.
- Verdas!
* Maxi *
Z Natalią świetnie się mieszka. Pokazałem jej miasto. Jak na razie poznała Federico. Z innymi jakoś nie było okazji. Rano zadzwonił do mnie Brodwey. Pytał czy może popołudniu wpaść. Zgodziłem się. Właśnie siedzimy z Naty na tarasie. Ona czyta jakąś książkę, a ja gram w gry na telefonie. Niby nic nadzwyczajnego, ale czasami jedna gra naprawdę może wciągnąć!
- Maxi?
- Słucham? 
- Kiedy poznam resztę twoich przyjaciół? 
- Już niedlugo. Tak poza tym za chwilę powinien przyjść Brodwey. 
- No dobrze... Co będziemy robić dziś wieczorem?
- Nie wiem, może... - przerwał mi dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć. 
Weszlem do domu. Za chwilę już otworzyłem drzwi. A w nich mojego kumpla oraz piękna blondynkę.
- Siemka, 
- Cześć. 
- Nie powiedziałem Ci że kogoś że sobą wezmę. 
- Nic się nie stało, mam podobnie. Wejdzcie. - gestem ręki zaprosiłem ich do środka. - Chodźmy na taras. 
- Okey, tak wogóle to jest Emma. 
- Maxi miło mi. 
- Emma mi również. 
- Wy jesteście...
- Przyjaciółmi - odparł Brodwey. 
- Aha, no chodźmy. - wyszliśmy z domu. - Naty poznaj Emmę i Brodwey'a. 
- Hey jestem Natalia. 
- Emma.
- A ja Brodwey. Maxi nie mówiłes że masz dziewczynę. - skierował się do mnie. Trochę mnie to zdziwiło ale już druga osoba tak myśli. Cóż mieszkamy razem ale to musi oznaczać że coś jest na rzeczy?
- To moja przyjaciółka. 
- Aaa, to sorry. 
- Ej co wy na to by wyjść dziś do jakiegoś klubu? - zaproponowała blondynka.
- W sumie nie zły pomysł. 
- Tak moglibyśmy iść. - oznajmiła Hiszpanka. 
- Okey, niech będzie. Idziemy dziś do klubu. 
- Super, to może my z Natalia się przygotujemy?
* Naty *
- Jasne. 
- Pójdziemy na jakieś zakupy? Jestem trochę dalej od domu, a... - przerwałam
- Pożyczę ci coś. Okey?
- Okey. W sumie też dobry pomysł. - zasmialysmy się. Bylśmy już w moim pokoju. Zaczęliśmy poszukiwać idealnych ubrań na imprezę.
    Kiedy byłyśmy gotowe zeszłyśmy na dół. Była godzina 18. 
* Ludmiła * 
Jesteśmy u mojego chłopaka w domu. Nie sądziłam że będę z nim. Jednak los złączył nasze ścieżki z czego jestem ogromnie zadowolona.
Aktualnie znajdujemy się u niego w domu. Siedzimy na kanapie wtuleni w siebie. W telewizji leci jakiś film. Tak do końca to nie interesuje mnie.
- Skarbie o czym myślisz?
- O tobie, o nas. Cieszę się że cię mam. 
- Ja także. - pocałował mnie w czubek głowy. 
- Może odpuscimy sobie dziś kino?
- O tym samym pomyślałam. 
- Zostaniesz u mnie na noc? 
- Jeszcze się pytasz. Z przyjemnością. - pocałowaliśmy się. 
Chłopak pogłębił pocałunek. Calowalismy się namiętnie. Po chwili chłopak leżał nad mną. Całował moja szyję, schodził coraz niżej. Chwilę potem przenieśliśmy się do sypialni. Można domyślić się co stało się później...
* Leon * 
Aktualnie leżymy na kocu. Wokół nas drzewa. Lubiłem przyjeżdżać tutaj... Na tą łąkę w dzieciństwie. Nie daleko tego miejsca jest domek mojego dziadka. 
- Leon może się już zbierajmy. Późno sie robi.
- Nie. Nigdzie nie jedziemy. 
- Jak to? Nie wyglupiaj się. Wstajemy. 
- Nie. Zostaniemy tu na noc. 
- Na noc? Gdzie? Na dworzu. 
- Och, Vilu. Nie daleko tutaj jest domek. Mam do niego klucz. Przenocujemy tam i rano wrócimy. 
- No niech będzie. 

______________________________