czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 16 ~ Ciąża

~ Jeśli będzie do 5 komentarzy rozdział jutro! ~

* Trzy dni później *
Blondynka siedziała zalana łzami na kanapie. Kilka chusteczek walało się po podłodze i na kanapie. Nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą się dowiedziała. Zastanawiała się jak ma powiedzieć swojemu chłopakowi? Po chwili usłyszała jak do mieszkania ktoś wchodzi. Mówiąc ktoś ma na myśli - Marcina. 
Chłopak, kiedy zobaczył jak wygląda dziewczyna szybko do nie podbiegł. 
- Ludmiła co się stało? - zapytał troskliwie.
- Ja... Ja jestem w ciąży. - zaczęła głośniej płakać. Obok niej leżał pozytywny test ciążowy. 
- Jak to?!
- Tak to! Nie wiesz jak to się robi?!
- Przecież miałaś wziąć tabletki antykoncepcyjne!
- Zapomniałam!
- Teraz to jest tylko i wyłącznie twój problem! Ja nie zamierzam wychowywać tego bachora!
- Przecież sama go sobie nie zrobiłam!
- Gdybyś wzięła tabletki to byś nie zaszła w ciążę!
- To nie moja wina, że zapomniałam!
- Twoja! Jak ci się coś nie podoba to usuń!
- Jak możesz tak mówić!
- Normalnie! Nie mam zamiaru niańczyć bachora!
- Nawet go jeszcze nie ma!
- Ale niestety będzie!
- Trzeba było uważać!
- To nie moja wina!
- Masz racje. To nie twoja wina, ale nasza.
- To twoja wina! Nie nasza!
- Wiesz co nie mam zamiaru się z tobą kłócić!
- Ja z tobą też nie! Z nami koniec!
- I bardzo dobrze! Nie chciałabym być z takim potworem jak ty.
- Super! Wychowuj sobie tego głupiego dzieciaka sama!
- Wspaniale mówisz o swoim przyszłym dziecku!
- To nie jest moje dziecko i nigdy nie będzie!
- Szkoda, że jesteś aż tak podły. Dlaczego to robisz? Dlaczego nas przekreślasz?!
- Sama sobie odpowiedz na te pytania!
- Wynoś się z mojego mieszkania! Mam cie dosyć! Nie chcę cię widzieć na oczy!
- Bardzo chętnie! Ja też już nie chcę cię nigdy w życiu zobaczyć!
- I dobrze! 
Marcin jak najszybciej wyszedł z mieszkania Ludmiły. 
- Dupek...
____________________________________
Jest 16 ;3

Lu w ciąży ;p
W następnym coś o Leonie. :) Pojawi się jutro jeśli będzie tu do 5 komentarzy. ;> 

środa, 30 lipca 2014

Rozdział 15 ~ Mam pracę!

* Kilka dni później. *
- Violu chcę sobie poukładać życie.Poza tym rodzice potrzebują mojej pomocy.
image
- Ale... Dlaczego chcesz nas tu zostawić?
- Nie chcę. Ale jakoś wytrzymacie. Wierzę w to.  Będziemy miały kontakt, poza tym będę Was odwiedzać.
- To nie to samo, Fran.
- Vilu nie jesteś sama. Poza tym ty już masz piękne życie.
- Ja?
- Tak, masz Leona, wspaniałych przyjaciół.
- Leona? Czy ty. My. Ja i On nie jesteśmy razem.
- Czyżby? A te wasze wszystkie spacery, przejażdżki, inne wyjścia?
- To jest mój przyjaciel.
- Nie okłamiesz mnie.
- Francesca! Naprawdę jestem tylko jego przyjaciółką.
- Dobrze. Ale uwierz, że jeszcze z nim będziesz.- uśmiechnęła się.
- Już raz z nim byłam i nie skończyło się to dobrze.
- Rozkopujesz przeszłość. On się zmienił. Teraz wie co stracił.
- Możemy zmienić temat? O której masz samolot?
- Za trzy godziny. Ze wszytskimi pożegnałam się wcześniej. Wiesz, że Maxi ma dziewczynę?
- Maxi ma dziewczyne?!
- No tak jakby. Nie jestem pewna czy to jego dziewczyna. Ale razem mieszkają, więc...
- Nie możesz z tego wywnioskować że są razem. Może to tylko jego wspólokatorka?
- No może i tak. - westchnęła.
- Będę za tobą bardzo tęsknić.
- Ja za tobą też, Vilu... - przytuliły się.
 * * *

 Przyszła późnym wieczorem do swojego apartamentu. Skierowała się do łazienki, tam wzięła prysznic. Kiedy skończyła poszła do kuchni w celu napicia się czegoś. Kiedy była w trakcie, usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała na zegarek; 23:03 Zdziwiła się bo kto może przyjść do niej tak późno? Jednak gość za drzwiami nie dawał spokoju i wciąż dobijał się do drzwi. Postanowiła dać spokój i otworzyć drzwi. Może ktoś tylko się pomylił? Podeszła, nacisnęła klamkę. I już po chwili ukazał się jej przystojny szatyn. Ten którego widziała dziś po południu.
- Cześć, wiem że trochę późno. Ale nie mogłem z tym czekać.
- Marcin? Z czym nie mogłeś zaczekać?
- Wiem. Kocham Cię, Lu. Przepraszam, że dziś tak postąpiłem. Nie mogę bez ciebie wytrzymać gdy nie ma cie obok mnie. Jesteś dla mnie jak powietrze. A tlen jest potrzebny do życia, prawda kochanie?
     Westchnęła. Położyła dłoń na jego policzku. Spojrzała mu głęboko w oczy. Powoli sie do siebie przybliżali, aż złączyli swe usta w namiętnym pocałunku. Położył swoją dłoń na jej talii, ona swoje ręce zarzuciła na jego szyję. Popchnął ją do środka, zamykając drzwi nogą. Całowali się, obściskiwali, aż przenieśli się na łóżko do sypialni gdzie spędzili ze sobą upojną noc.
* * * 
- Maxi! Maxi! - krzyczała szukając chłopaka w domu.
- No jestem! Coś się stało?
- Mam pracę! Tak się cieszę, że coś udało mi się znaleźć.
- To świetnie. A gdzie?
- W barze. Pracowała tam wcześniej twoja przyjaciółka.
- Ah, tak. Francesca. Szkoda, że wyjeżdża...
- Em, pójdę do siebie. Poczytam coś...
_________________________________
I jest 15 ;))
Możecie podziękować bratu XD - dał mi laptop ;d
Już wiecie kim jest tajemniczy chłopak Lu xd
Do następnego. ;p
Liczę na komentarze. :)

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 14 ~ Jezioro

Jak każdy dzień i i ten był słoneczny. Para postanowiła wybrać się nad jezioro. Jest miejesce od drugiej strony jeziora gdzie nie przychodzi nikt prócz Verdasa. Po nie całej godzince dotarli nad jezioro. Dziewczyna postanowiła się poopalać, więc chłopak poszedł w jej ślady. Po 30 minutach leżenia na słońcu, szatynowi ewidentnie zaczęło się nudzić. León szybko wstał robiąc przy tym mały hałas bo przewrócił miskę z wodą. Vilu szybko wyszczerzyła oczy i spojrzała jak szatyn lewą ręką obejmuję jej plecy, a prawą trzyma jej nogi. Violetta od razu zrozumiała o co mu chodzi.

- León! Nawet się nie waż mnie wrzucić do wody! - León tylko miał większą ochotę na patrzenie jak Violetta prosi Go by ją wyciągnął, bo w pobliżu nie ma żadnej drabinki czy coś, by się wciągnąć. - Jak to zrobisz nie wpuszczę Cię do domu! - krzyczała.
- Serio uważasz że możesz cokolwiek powiedzieć, co by sprawiło że nie wrzucę Cię do wody? - dziewczyna spojrzała w jego zielone tęczówki, znowu poczuła się jak kiedyś, kiedy byli razem, jakby nic się nie zmieniło, ale zmieniło. Zdradził ją.  Nie mogła z Nim ponownie być, a może?
- Wstrzymaj oddech - powiedział szybko, oderwując Violettę od swoich myśli. Dziewczyna szybko to zrobiła, a po chwili poczuła jak wpada do wody.
- León! Ja nie umiem pływać - krzyczała z przerwami gdzie zanurzała się w dół i górę. Oczywiście udawała, umiała pływać. To była jej zemsta, León szybko wskoczył do wody i zanurzył się każdym calem do wody. Widział jak brunetka się śmieje i macha do Niego, podpływając do Niego. On Ją objął w pasie i przybliżył do siebie. Kiedy się wynurzyli León przysłał Jej uśmiech który znaczył "To było śmieszne" a zarazem "Już nigdy tego nie rób, prawie dostałem zawału".
- Nieładnie - powiedział kręcąc głową.
- To była kara, a teraz, jak wrócimy do domu? - spytała rozglądając się.
- Nie wiem. - dziewczyna rozglądała się dookoła. Po chwili zauważyła drabinkę która prowadzi na ląd.
- León! Patrz! - pokazała ręką daleko ku lasu, oczywiście gdzie indziej niż znajdowała sie drabinka
- Tam jest drabinka! Popłyń tam, i przyjdź na pomost, mi się nie chcę pływać - skłamała. 
- No dobrze - powiedział, ale nadal nie widział drabinki. Jak był w połowie drogi odwrócił się i zauważył jak Violetta płynie w drugą stronę - gdzie zauważył drabinkę. Chwilę tam stał i postanowił do Niej podpłynąć, ale za późno, Ona już wchodziła do ich chatki. Szybko zamknęła dom na klucz, akurat przed jego nosem.
- Mówiłam że nie wpuszczę Cię do domu! - krzyknęła przez drzwi.
- Nie wygłupiaj się! Wpuść mnie do środka.
- Nie zasłużyłeś na to.
- A na co innego?
- Czeka Cię noc na zewnątrz.
- Nie bądź taka. Nastraszyłaś mnie udawając, że nie umiesz pływać. To wystarczająca kara. No weź! Wpuść mnie! - nie usłyszał żadnego dźwięku ze strony szatynki. Kopnął nogą o drzwi domku. Odwróciłem się i rozejrzałem.
-Violu! Wpuść mnie! - krzyczał
- Przyjdź pod okno sypialni - krzyknęła tym razem Ona. Zrobił tak jak Jemu kazała i nagle przez okno wypdły jego rzeczy na zmianę.
 - Chyba sobie żartujesz! - krzyknął.
Takie te, piękne *-*
- Było mnie do jeziora nie wrzucać! - krzyknęła i zniknęła. Chłopak nie miał wyboru, szedł w stronę do wielkiej stodoły. Kiedy wszedł, do nosa wbił mu się zapach ściętęgo drewna. Położył się na sianie, a ciuchy na drewnie. Po kilku minutach zasnął.
* Następnego dnia *
Chłopak obudził się jak Viola siedziała na szczycie kupy drzew i przypadkiem jedno drewno zjechało po innych i z trzaskiem upadło na ziemię.
- Obudziłaś mnie!
- Ja? Skądże. Poza tym jest już wczesna pora by wstać. Chodź do domku zrobiłam śniadanie.
- Któraa godzina?
- Siódma.
- Siódma?! Oszalałaś? Co zerwało cie tak szybko z łóżka?

- Chodź już na śniadanie.  - wróciła do domku.

Chłopak podniósł się na nogi. Otrzepał ze słomy, wziął ciuchy które dała mu wczoraj dziewczyna i wyszedł ze stodoły. Po chwili dotarł do chatki.
Wszedł i rzucił:
- Ah! Jestem taki głodny! - czym prędzej usiadł przy stole.
- Ej może pierw wziąłbyś prysznic?
- To twoja wina. A ja chcę jeść.
- Okej, ja idę zjeść na zewnątrz. Posprzątaj i weź prysznic.
- Mogę iść z tobą?
- Nie! - trzasnęła drzwiami.
- Okej dość, że samotna noc to śniadanie także. Ale chyba już nie jest na mnie zła... Chociaż na co miałaby być? To, że wrzuciłem ją do wody to nic złego skoro umiała pływać, tak? Hej. Coś chyba ze mną  nie tak.. Dlaczego mówie sam do siebie. Samotność źle mi robi.
    Po skończonym posiłku, chłopak posprzątał. Zaraz po tym wziął kąpiel. A później poszedł do Violi. Postanowili się przejść na krótki spacer.
____________________________
Przepraszam, że z takim opóźnieniem i z takimi zdjęciami.
Byłoby miło gdyby skomentował każdy kto czyta. :)
Do następnego. :3