piątek, 22 listopada 2013

Miniaturka I

Złość, żal, smutek, rozpacz... Ile będę musiała jeszcze cierpieć? Dlaczego odchodzą od nas te osoby które najbardziej kochamy? Dlaczego to stało się akurat mnie? Byłam szczęśliwą dziewczynką dopóki moja mama nieumarła.Miałam wtedy pięć lat, kiedy umarła. Kilka lat później jechałam samochodem z tatą na przedstawienie do teatru. Lubiliśmy takie wspólne wyjścia razem tylko że bez mamy jej wtedy brakowało na zdjęciach w których były wspomnienia. Niestety w dniu w którym jechaliśmy na przedstawienie. Ktoś spowodował wypadek. My ucierpieliśmy. Słyszałam tylko odgłos karetki zbliżającej się ku nam. Nie chciałam, nie wiedziałam co się dzieje czemu moje powieki się zamykają? Obudziłam się w szpitalu. Wokół mnie siedziała pani w białym fartuszku. Zapytałam gdzie jest mój tata. Ona najpierw zapytała gdzie moja mama. Odpowiedziałam że daleko w górze. A ona na to że tata poszedł odwiedzić mamę. Rozpłakałam się. Wiedziałam co to znaczy, tata mi mówił nauczył mnie tego co nie mogła mama. A to oznaczało że zostałam sama. Miałam wtedy osiem lat. Mieszkałam u  Dolores kiedy byłam mała mówiłam do niej ciocia. Mimo iż była obca mi osobą, to była tą najbliższą. Pokochałam ją. Zaopiekowała się mną kiedy rodziców już nie było. A skąd ją poznałam? Ona była ta pielęgniarką ze szpitala. Nie wiem czemu się mną zajeła. Nigdy ją o to nie pytałam i już raczej nie zapytam. Była starszą kobietą i miała już swoje lata. Niestety odeszła ode mnie dwa miesiące temu. Było mi strasznie przykro. W tamten dzień przed snem powiedziała mi: "Kocham cię skarbie, i myślę że znajdziesz kogoś kto pokocha cię tak samo mocno jak ja. Dobranoc" . Wtedy, tamtej nocy zastanawiałam się dlaczego mi to powiedziała że "ktoś pokocha cie tak samo mocno jak ja", miałam zamiar spytać się jej rano lecz nie zobaczyłam jej a kartkę na blacie w kuchni.  Nazywam się Violetta Castilio.  Mam osiemnaście lat.Pracuję w kawiarni może nie ma szału ale jakieś pieniądze są. Mój najlepszy przyjaciel Leon Verdas jest synem właściciela, jest bogaty ale też pracuje mówi że robi to dla mnie. Jak tylko zarobi te pieniądze oddaje je mi. Ja jednak nie zawsze chce je od niego brać. Jeśli jest ten trudny miesiąc i mi niestarcza pieniędzy pożyczam od niego, ale zawsze mu mówię że oddam. On mówi że jak ma mi dać pieniądze to woli na nie zapracować tak jak ja. No bo fakt że jest bogaty. Jego ojciec a mój szef ma kilka restauracji w miastach i takich małych kawiarenkach w jednej z nich pracuje ja. Chodzę także do szkoły. Jak godzę pracę ze szkołą? Cóż od 9 rano do 14 mam zajęcia, później idę do pracy na godzinę 15 do 22. Uczę się po nocach, niestety. Porządek w domu mam nie zawsze bo mam mieszkanie w bloku, nie mam na to czasu. Do tego mam psa, jedyną pamiątkę po rodzicach nie licząc zdjęć. Na spacer nie mam zbytnio czasu żeby to zrobić dlatego robi to Leon jeżeli on też ma czas. Bo już kiedy znajdę czas muszę się pouczyć do sprawdzianów. Mam tylko jeden dzień wolny-Niedziela to ten czas w którym mogę odpocząć acz kol wiek muszę ogarnąć mieszkanie, czasami pomaga mi w tym Verdas. Cieszę się że jest przy mnie w trudnych chwilach. Jest moim prawdziwym przyjacielem. Poza nim mam również Francescę i Camilę.  Ale z nimi nie widuję się często, a prawie wcale, jak już to w szkole na przerwach. Nie mam czasu na nic czasem zastanawiam się po co żyjemy? Skoro nie dane jest nam kochać i być kochanym. Wszyscy ode mnie odeszli mama, tata, Dolores.... Dziś jest niedziela, jak co tydzień chłopak przychodzi do mnie. Tak i było w ten dzień. Po mieszkaniu rozbiegł się dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć a moja psinka za mną.  
-Cześć Leon, wejdź - powiedziałam, kiedy on już wszedł zamknęłam drzwi
-Wiesz co dziś jest taki piękny dzień wyjdźmy na spacer, co ty na to?
-Z miłą chęcią, tylko - nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał
-Proszę cię, tylko żadnego "ale"
-Chciałam powiedzieć że muszę się przebrać - powiedziałam a po chwili oboje się zaśmialiśmy. Znaliśmy się długo, praktycznie to od dziecka rozumieliśmy się bez słów. - To poczekaj w korytarzu a ja się przebiorę - powiedziałam do chłopaka. Miałam małe mieszkanie tak w skrócie mówiąc to łazienkę, mały korytarz i kuchnię połączoną z salonem który robił mi również za sypialnie. Na odpowiedź chłopak pokiwał przecząco głową.
-Dlaczego nie? - zapytałam zdziwiona
-Znamy się tak długo a ty boisz się przy mnie przebrać
-Nie,  to nie tak...Wiesz to ja pójdę do łazienki - powiedziałam do chłopaka i wystawiłam mu język. Wzięłam ubrania i poszłam do wymienionego wyżej miejsca ubrać się. Dlaczego ja wcześniej nie pomyślałam żeby iść do łazienki? Po 10 minutach wyszłam przy okazji zrobiłam makijaż i uczesałam włosy.Po drodzę wpadłam na moją sąsiadke Annabet miała około trzydziestu pięciu lat. Jej mąż umarł. Dzieci nie ma. Najbliższą rodzinę ma na drugim końcu miasta, która czesto jej niedowiedza.
-Dzień Dobry - powiedziałam do niej
-Dzień Dobry skarbie, dawno umnie nie byłaś. Co u ciebie?
-Tak jak zawsze. Miałam dzisiaj do pani przyjść ale jak już się spotkałyśmy, to mam taką małą prośbę.
-O co chodzi?
-Chciałam zapytać czy mogłaby się pani zająć moim psem przez kilka dni?
-Oczywiście że mogę, a coś się stało?
-Mój przyjaciel Leon wymyślił że potrzebuje trochę odpoczynku i chce mnie zabrać nad morze.
-I chłopak bardzo dobrze myśli. Za dużo pracujesz dziecko no, ale rozumiem twoją sytuację.
-Dziękuje pani, mogę przyprowadzić Lulu dziś o 18?
-Tak, tak ja tylko wyszłam na taki mały spacerek. Za godzinkę powinnam być w domu.
-Dobrze to ja już pójdę muszę się spakować. Do zobaczenia - powiedziałam.
-Do zobaczenia - pożegnała się Annabet, a ja się uśmiechnęłam. Poszłam w kierunku bloku w którym mieszkałam. Annabet mnie rozumie, czasami przychodzi do mnie albo ja do niej. Cieszę się że mam taką sąsiadkę. Ona wie jak ja się czuje jaka jestem samotna, oprócz Leona i jej już nikt mi nie został. Weszłam na piętro czwarte, podeszłam do drzwi z numerem 78 wyciągnęłam klucz w mojej kremowej torebki. Znalazłam srebrny klucz który był od mojego mieszkania, przekręciłam kluczyk pociągnęłam za klamkę. Drzwi otworzyły się, a Lulu wpadła do mieszkania i udała się do pokoju w którym znajdowało się łóżko. Piesek od razu gdy je ujrzał wskoczył na nie. Ja także usiadłam na łóżku. Zadzwonił mój telefon. Był w torbie, podeszłam do stołu na którym położyłam torebkę zaczęłam w niej szukać telefonu który w dalszym ciągu dzwonił. Wreszcie go znalazłam. Dzwoni Leon, odebrałam połączenie.
L: Hej, przyjść pomóc ci w pakowaniu?
V:Nie nie trzeba, byłeś u swojego taty?
L: Byłem i dał ci wolne, cieszysz się?
V:No... - powiedziałam to tak cicho że prawie ja nie usłyszałam
L:Co powiedziałaś, głośniej
V:Tak, cieszę się że mogę jechać
L:No i to chciałem usłyszeć będę po ciebie za półtora godzinki
V:Miałeś być o 20
L:Kiedy ostatni raz patrzałaś na zegarek? Jest już 18
V:To teraz mi to mówisz? Idę się pakować, pa - po ostatnich słowach, rozłączyłam się. To ile ja wracałam do domu? Przecież do parku jest tak krótka droga. No nic idę oddać Lulu do sąsiadki. Zawołałam psa i poszłam do mieszkania obok. Zapukałam i po chwili otworzyła mi kobieta.
-Cześć
-Witaj - powiedziała - Może wejdziesz do środka
-Chciałabym ale muszę się jeszcze spakować.
-No dobrze to nie będę ci przeszkadzać. Miłej zabawy i pozdrów tego chłopca Leona.
-Dobrze, dziękuje. Do zobaczenia - powiedziałam i poszłam do mojego mieszkania. Zaczęłam się pakować. Po niecałej godzinie byłam spakowana i gotowa do wyjazdu.
Dzwoni telefon.To Leon
V: Halo?
L:  Jesteś już gotowa?
V: Tak jestem, przyjechałeś?
L: Za niedługo będę
V: Okej, czekam - powiedziałam po czym się rozłączyłam. Odłożyłam telefon na półeczkę obok łóżka. Rozległ się dzwonek do drzwi. To na pewno Annabet. Może coś się stało? Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Jednak to nie Annabet tylko on. Moim oczom ukazał brunet. Przywitał się ze mną. Wziął moją walizkę. Zamknełam drzwi na klucz, i razem zeszliśmy na dół. Przed blokiem stał samochód mojego przyjaciela. Chłopak wsadził walizkę do bagażnika. Zamknął bagażnik. Otworzył mi drzwi, usiadłam na miejscu pasażera. Chłopak poszedł zająć miejsce za kierownicą.
Następnego dnia
Obudziłam się o godzinie 12:34. Tak dobrze mi się spało. Nie pamiętałam kiedy dojechaliśmy, ale czułam że Leon wziął mnie na ręce i zaniusł na łóżko. Ubrałam się i zeszłam na dół skąd dochodziły przepiękne zapachy. Zauważyłam Leona robiącego herbatę.
-Dzień Dobry - powiedziałam do chłopaka, uśmiechnełam się przy tym
-Witaj, jak się spało? - zapytał, objął mnie w tali. Zdziwiło mnie to ale się nie opierałam.
-Bardzo dobrze, a o której tak dokładnie przyjechaliśmy?
-Około 1 w nocy, ale nie ważne zapraszam cię śniadanko.
-Dziękuje - powiedziałam. Zasiadłam przy stole na przeciwko Leona. I zaczełam komsumować. Tak jak i chłopak.
Po śniadaniu chłopak zaproponował żebyśmy poszli popływać. Zgodziłam się, poszłam na górę i założyłam mój strój kąpielowy, a na niego sukienkę. Gdy byliśmy na plaży zdjełam sukienkę, i położyłam się na kocu którym przed chwilą rozścielił chłopak. Leon poszedł trochę popływać, ale za chwilkę do mnie wrócił. Namawiał mnie żebym poszła z nim ale nie chciałam wolałam się opalać. Jednak chłopak nie odpuścił tak łatwo, wziął mnie na ręce i pobiegł w kierunku morza. Wrzucił mnie do wody. Bawiliśmy się, chlapaliśmy jak małe dzieci. Nie trwało to dość długo, znudziło nam się.
Wieczór
Leon powiedział że idzie na dwór. Trochę pomyśleć. O co mu może chodzić? Niebyło go już z jakieś pół godziny. Postanowiłam że pójdę do niego. Wyszłam z domku, nie wiedziałam w którą stronę iść, lecz moją uwagę przykuł chłopak który siedział na trawię. Podeszłam do niego. Dotknełam jego prawego ramienia swoją ręką i po chwili usiadłam obok niego.
-Pięknie tu - powiedziałam po czym spojrzałam na zachodzące słońce
-Violu chcę ci coś powiedzieć - chłopak zaczął normalnie, tak jak każdą inną rozmowę. Tylko teraz było trochę inaczej.
-Słucham. Coś się stało?
-Znamy się długo. Przyjaźnimy się od lat. Nie chcę tego popsuć, ale to jest silniejsze odemnie. Posłuchaj... Od pewnego czasu podobasz mi się. Zakochałem się w tobie.
-I co ja mam ci powiedzieć? Też się w tobie zakochałam ale nie możemy być razem - ledwo co powiedziałam do chłopaka te słowa, które wbiły mi nóż w serce. Kochałam go i to bardzo. Ale jeżeli on też odejdzie?
-Dlaczego? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi?
-Bo ja jestem... - nie dokończyłam ponieważ chłopka mi przerwał
-Piękna, mądra, utalentowana, inteligentna, mógłbym wymieniać w nieskończoność jaka jesteś
-Naprawdę tak o mnie myślisz?
-Tak, Kocham cię Violetto
-Kocham cię Leon - po tych słowach złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku...


___________________________________________________________
Mam nadzieję że wam się podoba. Napisałam go tydzień temu o 1 w nocy xD ale nie wiedziałam
czy mam dodać. ;D . . . Czekam na wasze opinie ;**



7 komentarzy:

  1. Bosz, końcówkę czytałam jeszcze raz!!
    W końcu go dodałaś xD
    Mówiłam, że jest boski, ale ta nie słucha -,-
    Powstał przypadkiem, tak? Ale mimo wszystko boski xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;**
      Tak powstał przypadkiem i to dzięki tobie ;P

      Usuń
  2. wow ! kocham <3
    http://viola24h.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski Boski i jeszcze raz BOSKI !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Suprerrrrrrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń