poniedziałek, 24 lutego 2014

Zmiany / Nowa historia Prolog + rozdział 1

Może wiecie moze nie ;p
Postanowiłam historię z tego bloga http://tylko-leonetta.blogspot.com/ przenieść na ten.
Wiem że mieszam ale tak będzie lepiej. Nie chce mi sie tłumaczyć ;p
Ale historię pisałam sama (większość była moja) więc przenosze ją na ten blog.czemu? bo nie chcę aby było tu tak pusto ;c
Nwm czy cos wgl z tego zrozumieliście ;p
Mam nadzieję ze będziecie czytać ^.^

Tak więc prolog *.* xD

Violetta
Może zacznę od początku.Nazywam się Violetta Castillo i mam 20 lat.Aktualnie mieszkam w LosAngeles ze swoim chłopakiem Diego.Wyjechałam dwa lata temu z Buenos Aires kiedy dowiedziałam się że mój były chłopak Leon zdradził mnie z Larą, mechaniczką z toru motocross.Wyjechałam z BA z dnia na dzień.Tata,Angie, Olga i Ramallo wiedzą co się stało i że jestem szczęśliwa w LA.Przyjaciele także wiedzą.Prosiłam każdego z osobna żeby nie mówili Leonowi co się ze mną dzieje i gdzie mieszkam.Nie chcę go znać.Nie często acz kiedy rozmawiam z dziewczynami przez Internet to mówią mi ze Leon jest z Larą i że planują ślub.Kiedy się o tym dowiedziałam poczułam ukłucie w sercu.Wiem że mnie potwornie zranił ale ja go nadal kocham... To prawda że jestem z Diego.Kocham go naprawdę bardzo mocno.Wiele mu zawdzięczam. To dzięki niemu nie załamałam się po sprawie z Leonem. Bardzo mi zależy na moim chłopaku. Za miesiąc ma być ślub taty i Angie. Oczywiście ja i Diego zostaliśmy zaproszeni.Za tydzień mamy polecieć do BA bo Angie poprosiła mnie żebym pomogła jej w paru sprawach związanych ze uroczystością.Boje się tylko że spotkam tam Leona i wszytskie uczucia wrócą do mnie ze zdwojoną siłą...


  No i od razu rozdział 1 ^.^

*Violetta*
 Właśnie przygotowuje się na kolacje z Diego. Mam być gotowa za godzinę. Stoje przed szafą i próbuje wybrac jakąś ładną sukienkę. Po długich zastanowieniach wybrałam beżową sukienkę z czarnym paskiem w pasie do tego klasyczne szpilki w tym samym kolorze. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i lekko podkręciłam włosy. Efekt końcowy bardzo mi się podobał. Wyszłam z naszej sypialni i wolnym krokiem schodziłam po schodach. Na dole czekał już na mnie Diego ubrany w czarny granitur z bukietem czerwonych róż w ręku. Uśmiechnął się do mnie.
 -Ślicznie wyglądasz - powiedział wręczjąc mi bukiet kwiatów.
-Dziękuje ty też niczego sobie-powiedziałam ze śmiechem i pocałowałam go w policzek.
-To co idziemy? - spytał biorąc mnie za ręke. Przytaknełam mu. Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Droga strasznie mi się dłużyła, a jechaliśmy nie całe 30 minut. Gdy już jesteśmy na miejscu Diego otwiera mi drzwi od auta a bym tym samym mogła wysiąść. Weszliśmy do restauracji, usiedlismy do zarezerwowanego przez mojego chłopaka stolika. Po chwili przyszedł kelner, podał nam karty menu. Wpatrywaliśmy się w siebie, rozumieliśmy się bez słów. Cieszę się że mam obok siebie taką osobę jaką jest mój chłopak. Kelner przyniósł zamówione przez nas dania. Zapadła niezręczna cisza. Głębokie oczy bruneta co chwila wpatrywały się w inne miejsce. nagle odsunął krzesło. Myślałam, że już wychodzimy. Cały czas panowała dziwna atmosfera. Uklęknął na jednym kolanie. Chwila?! Czy on chce mi się oświadczyć?! Przecież to jeszcze za wczęśnie...
 - Violetto Castillo, czy zostaniesz moją żoną?
 - Diego, przykro mi. Nie mogę. - nie co ja robię, przecież go kocham! Ja się pytam dlaczego istnieją takie głupie osoby jak ja? Nie chciałam mu się więcej pokazywać. Uciekłem popychając przy tym paru kelnerów. To wszystko jest bez sensu. Zatrzymałam się przy jednej z ławek. Oparłam się o metalową, zardzewiałą poręcz. Po dość długim biegu nie mogłam złapać oddechu. Słyszałam moje głośne bicie serce. Ale usłyszałam coś jeszcze. Jego kroki. Tej idealnej w każdym calu osoby. To był On. Szarpnął mnie lekko za ramię, a ja odruchowo się odwróciłam.
- Diego, przepraszam. Coś we mnie wstąpiło. - zaczerwieniłam się, bardziej ze złości niż z zakłopotania.
 - Nic się nie stało. Tak, więc... Violetto Castillo, czy zostaniesz moją żoną?
 - Tak. - odpowiedziałam z wielką satysfakcją  rzucając mu się na szyję. To zwykłe "tak" w tej chwili nabrało wielkiego znaczenia. Trzy litery, które uszczęśliwiły mnie i mojego narzeczonego, stwierdziłam z dumą.
 -Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha.
 -Ja ciebie też - oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Powoli zbliżaliśmy się do siebie w końcu byliśmy tak blisko, że stykaliśmy się nosami. Postanowiłam zmniejszyć odległość między nami, tym samym zatapiając nasze usta w pocałunku. Kilka tygodni później Właśnie razem z Diego jesteśmy w samolocie do Buenos Aires. Już niedługo ślub taty i Angie. Kiedy powiedzieliśmy im o zaręczynach bardzo się ucieszyli. Tata naprawdę polubił Diega.
 -O czym tak myślisz? - spytał Diego wyrywając mnie z rozmyśleń.
-O tym że cię bardzo kocham-odpowiedziałam uśmiechnięta.
 -Ja też Cię bardzo kocham-powiedział Diego i mnie pocałował.
 *Leon*
Niedawno dowiedziałem się od Fran że Viola wraca. Dziwnie jest mi myśleć o niej. Jestem z Larą. To jest pewne. Ale czy jestem pewien moich uczuć do niej?
 -Leoś który lakier jest ładniejszy?-spytała mnie Lara wymachując mi przed twarzą dwoma takimi samymi lakierami do paznokci.
 -Lara one sa takie same-powiedziałem.
-Ty to się wogóle nie znasz ten jest beżowy a ten beżowy z połyskiem.Jak można tego nie widzieć?-spytał mnie poirytowana. Czasami mam ochote wyjść z tego domu i nie wracać. Dwa takie same lakiery do paznokci o takim samy kolorze ale dla niej to dwa różne. Ja jednak nigdy kobiet nie zrozumiem.
 -Leoś...-mówiła Lara.
 -Tak kochanie?- spytałem jej.
 -Pójdziesz ze mną na zakupy?-spytała robiąc maślane oczy.Szczerze to jak tak robi to wygląda jak mops.
-Lara wczoraj byliśmy na zakupach.-odpowiedziałem.
-Ale dziś wychodzi nowa kolekcja -odpowiedziała stanowczo.
-No niech ci będzie -odpowiedziałem zrezygnowany.
 *Naty*
 Za tydzień jest impreza. Niby zwykła ale trzeba iść parami. Chciałabym pójść no ale bez partnera nie wypuszą. Yhh... To co najlepsze zawsze mnie omija! Tylko dlaczego? Mówi się że następnym razem będzie lepiej ale na kolejny raz coś się stanie i znowu nie będę mogła pójść. Właśnie jestem naa spacerze. Promienie słońca ogrzewają moją twarz. Ptaki śpiewają. Hiszpania jest jedną z moich ulubionych krajów. Mieszkam tu od dziecka razem z moją siostrą Leną i rodzicami.
*Federico*
Za dwie godziny mam iść do Fran, pójdziemy razem do kina. Cieszę się że mam przy sobie taką przyjaciółkę. No właśnie. Przyjaciółka. Jest tylko nią wątpię aby była kimś więcej. Znamy się praktycznie od dziecka. Gdy wyjechała do Argentyny nie wiedziałem co mam z sobą zrobić. Było mi bardzo źle... Bez niej... Gdy zostałem pełnoletni wyjechałem z Włoch do Argentyny. Zamieszkałem nie daleko Fran, codziennie się spotykaliśmy i nadrabialismy każdy stracony kiedyś dzień. Jest piętnasta o szesnastej mam być u Francesci, więc lepiej już pójdę. Niechcę aby znowu była zdenerwowana za to że się spóźniłem. Mimo że jest dość spokojną osobą to nie lubi spóźniania, zawsze była punktualna.
 *Ludmiła*
 Eh... Wszyscy są szczęśliwi. Viola ma Diego, Leon Larę, Fran i Fede mają się ku sobie... Przynajmniej moim zdaniem. Ale oni napewno będą razem. Znają się od dziecka, dobrze się dogadują. Maxi po zerwaniu z Cami która z resztą się wyprowadziła, załamał się. Nie mógł uwierzyć czemu mu to zrobiła. Czemu go zdradziła. Nie mam już co ze sobą zrobić. Czas strasznie mi się dłuży. Zadzwoniłabym do Fede ale on chyba idzie z Fran na randkę!! Znaczy oni mówią, że to spotkanie dwóch najlepszych przyjaciół, ale ja i tak wiem swoje. Interesuję się życiem innych jakbym niemiała swojego. To się robi dziwne. Ciągle mam w głowie życie swoich przyjaciół. A... A kiedy ja doznam takiego szczęścia jak Viola czy też Leon? Tak wogóle to nie wiem czy on jest szczęśliwy z Larą nie lubię jej, ale ze względu na to, że Leon jest moim przyjacielem to jakoś ją toleruję. Znowu to robię! Ludmiła ogarnij się! Zacznij myśleć choć trochę o sobie. Ale niemogę. Nie dość tego. Pójdę na spacer albo do galerii. Ale zakupy bez przyjaciółek to nie to samo... Ugh... Lepiej już pójdę na ten spacer.
*Francesca*
Gdzie on jest?! Miał być dwadzieścia minut temu. Lubię Federico ale denerwuję mnie to, że ciągle się spóźnia. Ma zaledwie pół godziny drogi do mnie. Lepiej już wyjdę może spotkam go gdzieś po drodzę. Biorę klucze od domu, torebkę i kieruję się w stronę drzwi. Kiedy miałam nacisnąć klamkę, rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Otworzyłam. W progu stał On.
-No nareszcie jesteś. Gdzieś ty był? -zapytałam patrząc na niego
 -Miłe powitanie, wiesz? Chciałem zrobić ci przyjemność i kupiłem twoje ulubione kwiaty. - uśmiechnął się do mnie i wręczył mi kwiaty które przyjęłam
-Są piękne dziękuje - pocałowałam go w policzek. Powachałam je. Jak zawsze pachną pięknie. Uwielbiam żółte róże.
-Idziemy? - zapytał na co mu przytaknełam. Wyszliśmy z domu. Do kina mieliśmy jakieś półtora godziny drogi pieszo. Więc zapowiadał się miły spacerek.
________________________________
...

3 komentarze:

  1. Bosze... Poruta, Leon, poruta ;P
    Jak można nie odróżniać lakieru?! xd
    Dielette ;P
    Pseplasam, że taki krótki, ale wiesz... Mam zaległości u cb ;P
    tak... najpierw napiszałam komentarz do 2. rozdziału, a potem do 1. xddd

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <3
    Lecę czytać kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń