poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 2 ~ Nasz nowy dom / Nienormalna

*Violetta*
Jesteśmy już w domu mojego taty i cioci. Nic się nie zmieniło. Jest tu tak samo jak kiedyś. Właśnie rozpakowujemy kilka swoich rzeczy. Nagle ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju. Powiedziałam ciche "proszę". Weszła Angie. 
-Za piętnaście minut obiad. 
-Dobrze. - powiedział Diego
-Tak się cieszę że przyjechaliście. 
-Tak my też. - uśmiechneliśmy się do siebie. Angie wyszła z pokoju. 
-Pojutrze się wyprowadzamy. - powiedział mój narzeczony 
-Co? 
-Wyprowadzamy się. 
-Dlaczego? Dokąd? Nie rozumiem cię. Czemu nie możemy tu zostać? 
-Posłuchaj... Twój ojciec wychodzi za mąż. Przyjechaliśmy tu na ślub, ale to nie znaczy żebyśmy nie spędzali czasu razem... - podszedł do mnie. Obejmował mnie w talli. 
-Możemy spędzać go tutaj... 
-Proszę cię. Będziemy tutaj przychodzić kiedy zechcesz. Nasz dom będzie znajdował się blisko tego. 
-Ale - przerwał mi
-Żadnego "ale". Przeprowadzamy się. Na jakiś czas...
-Jakiś czas? O czym ty mówisz? 
-Uznałem że możemy pomieszkać tu na jakiś czas. Nie podoba ci się?
-Diego... Los Angeles jest cudowne. A Tutaj mam rodzinę. Ale nie byłam tu dawno więc... 
-Więc... 
-Możemy zostać tutaj jakiś czas... - pocałowaliśmy się.
-Ale teraz chodźmy -pociągnął mnie za rękę.
-Diego! Ale gdzie my idziemy? - spytałam zdezorientowana.
- Niespodzianka - powiedział,
mocniej chwytając moją dłoń.
-No dobrze...
Było dość późno, gdy szliśmy chodnikiem. Spojrzałam w lewo. Centrum Buenos Aires jest piękne. Kiedy masz coś na co dzień nie zauważasz, że jest wyjątkowe. Bez niego nie widziałam tych piękny wieżowców. Każde odbijające się światło, od pięknych tafli szkła, miało inny kolor. Uśmiechnęłam się. Niebo było czarne, ale Buenos Aires nigdy nie śpi. Samochody przejeżdżały obok nas. Nie zwracaliśmy na nie uwagi. Co jakiś czas odwracaliśmy twarze w swoją stronę. Wtedy na naszych twarzach malował się delikatny uśmiech. Nie liczył się czas, liczył się on. Zaczął się wzmagać wiatr, który rozwiewał moje włosy. Diego zaprowadził mnie na plażę. Szliśmy brzegiem. Nasze stopy zalewały delikatne fale. Zimna woda była bardzo przyjemna... Stanęliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie. 
-Kocham Cię - powiedział mój ukochany. Pocałowaliśmy się. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, przytuliliśmy się. 
-Ja ciebie też kocham - szepnełam mu. Diego odsunął się ode mnie. 
-Coś się stało? - zapytałam. On tylko rzucił ten swój uśmiech. 
-Chodź - powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia z plaży. Nie wiedziałam dokąd idziemy, ale z nim mogłabym nawet i na koniec świata. Teraz szliśmy chodnikiem. W dzień jest tu pięknie. Jak i nocą. Uwielbiam Buenos Aires. Chciałabym zostać tu na zawsze, ale w LA mam swoje życie. Życie razem z Diego. No właśnie Diego. Ciągle mnie gdzieś prowadzi. Pytanie tylko dokąd? 
-Kochanie gdzie idziemy? - zapytałam go. 
-Nie długo będziemy. - Nagle skręciliśmy w jakąś uliczkę. Doprowadziła nas do... jakiegoś osiedla? 
-Diego o co tu chodzi? 
-Jeszcze chwilka. I będziemy. - wiedziałam że mi nie powie. To oczywiste. Ale uwielbiam jego niespodzianki. Szliśmy i szliśmy... Doszliśmy do jednego z domów. Diego wyciągnął z kieszeni spodni klucze. Z jedną chwilą znalazły się w drzwiach, a po chwili drzwi otworzyły się. Weszliśmy do środka. Zapalił światło. A ja byłam... zaskoczona? Zdenerwowana? Nie wiem gdzie jestem. A ten tutaj nie chce mi nic powiedzieć. 
-I...? Co to ma być? Gdzie jesteśmy?
-W naszym nowym domu - uśmiechnął się do mnie. Że co?! W naszym nowym domu? -Coś nie tak? Nie podoba ci się? 
-Nie nie Diego. Jest piękny. Ale nie mieliśmy się wprowadzić za kilka dni? 
-Tak ale pomyślałem że chcesz go zobaczyć. - podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Jest piękny. Dziękuje ci za dzisiaj. 
-To początek... - odsunełam się od niego
-Początek? To... ta niespodzianka to...
-Jeszcze nie było niespodzianki. - zaśmiał się. -Chodź ze mną - już któryś raz w tym dniu pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy na górę schodami. Praktycznie to na dole jest tylko salon i sala z instrumentami. Na górze ujrzałam kuchnię z jadalnią. I cztery inne pomieszczenia dwie łazienki i dwa pokoje. Jeden z nich to nasza sypialnia do której weszliśmy. Staliśmy w progu. Obejmował mnie w talli. Kątem oka spojrzałam na Niego. Wziął mnie za dłoń. Obróciłam się w Jego stronę. Teraz staliśmy naprzeciw siebie. 
-Powiedz mi co to za niespodzianka.- powiedziałam wodząc palcami po Jego torsie. Kątem oka spojrzał na jadalnie. Uśmiechnełam się. Razem poszliśmy do jadalni. -Sam to zrobiłeś? Jest pięknie. Kochany jesteś. - pocałowałam go w policzek. Zasiedliśmy do stołu. Pięknie wszystko pachniało, zapewne tak samo smakowało. Diego świetnie gotuje. Czasami robię to z nim, ale wtedy nie zawsze wychodzi pysznie. Po smakowitej kolacji powiedziałam że idę do łazienki się trochę odświeżyć.
*Leon*
Właśnie razem z Lara chodzimy po sklepach..... To znaczy ona lata po wszystkich sklepach a ja chodzę za nią płacę i nosze jej torby. Chodzimy już dobre 4 godziny i jestem obładowany torbami.
-Skarbuś wejdziemy jeszcze tu bo muszę kupić sobie nowy podkład - powiedziała Lara skacząc jak nienormalna. Chociaż nienormalna to mało powiedziane.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :)
    Dieletta -.- Rzygam tęczą :/ Mam nadzieje, że szybko zerwą xD
    Leosiu, dobrze Ci tak! XD
    Czekam na next ;*

    Całuję ;*
    Nicol ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. a więc xd moje zdanie znas z i wiesz ze jest super :*
    czekam na nexta i mam pomysl ale o tyn napisze ci na gg ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nom. Dieletta ^^ ;P
    Leonara... Jezu xd Już to czytałam, ale wiesz... xd
    Lara ten mops xddd
    Jej! Dzisiaj wychodzę ^^ ;D
    I pamietaj, że oddam ci tą kasę haha xddd
    I wyśpij się ;* Twoje pikne sny ;3 lepsza niż moja deska xddd

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    <<<<<<<<<<3333333333
    ;;;;;;;;;;DDDDDDDDDD
    ::::::::::))))))))))

    OdpowiedzUsuń