*Leon*
Mam już po prostu dość . Nie wiem jak ona umie tak długo wytrzymać biegając po sklepach . Ja już wymiękam .-Kochanie dajmy już sobie spokój masz z 10 toreb z zakupami - powiedziałem do mojej dziewczyny która cały czas biegała i szukała tego podkładu
- Jeszcze chwila muszę coś znaleźć - odpowiedziała i pobiegła dalej szukać. Postanowiłem nie czekać tylko udałem się do kawiarni. Wzrokiem poszukałem wolnego miejsca kiedy je znalazłem podszedłem i usiadłem. Po krótkiej chwili podeszła kelnerka.
-Coś podać? - zapytała
-Nie dziękuje - odpowiedziałem
-Napewno? Coś sie może stało? Przepraszam że pytam
-Nie nic się nie stało. - powiedziałem. Kobieta odeszła.
Napisałem do lary sms'a żeby się nie martwiła.
Do Lara:
Jestem w kawiarni przyjdę za 10 minut. Leon ;**
Nacisnąłem przycisk wyślij i podeszłem do kasy i złożyłem zamówienie. Kilka minut później otrzymałem kawę i tiramisu. Zjadłem mój deser i wypiłem napój którym oczywiście musiałem się poparzyć. Wyszedłem z kafejki w między czasie dostałem sms'a.
Od Lara:
Poszłam jeszcze do koleżanki , nie czekaj . Lara <3
Nie zastanawiając się dłużej udałem się do wyjścia z galerii. Poszedłem na parking do mojego auta. Wsadziłem te wszystkie torby do bagażnika i pojechałem do domu. Dziesięć minut później leżałem na sofie i oglądałem mecz. Byłem wykończony , ostatni raz dałem się namówić na zakupy.
No właśnie zakupy. Zostaliśmy razem z Larą zaproszeni na ślub pana Germana i Angie. To pewnie sprawa Angie, gdyż German nie za barzdo mnie lubi. Z tego co wiem od kolegów to Angie zaprosiła wszystkich przyjaciół Violetty. Ale czemu mnie do tego? Przecież... Nie nawidzi mnie. I się jej nie dziwie. Zdradziłem ją ale to było pod wpływem alkoholu. Nie wiedziałem wtedy co robię. Byłem idiotą, skończonym idiotom. Byłem szczęśliwy, miałem dziewczyne z marzeń. A teraz? Nie powiem że Lara jest zła ale nie pasujemy do siebie. Ona prawie codziennie chcę chodzić na zakupy. Czasami myśle że nie kocha mnie tylko moją kasę.
No właśnie zakupy. Zostaliśmy razem z Larą zaproszeni na ślub pana Germana i Angie. To pewnie sprawa Angie, gdyż German nie za barzdo mnie lubi. Z tego co wiem od kolegów to Angie zaprosiła wszystkich przyjaciół Violetty. Ale czemu mnie do tego? Przecież... Nie nawidzi mnie. I się jej nie dziwie. Zdradziłem ją ale to było pod wpływem alkoholu. Nie wiedziałem wtedy co robię. Byłem idiotą, skończonym idiotom. Byłem szczęśliwy, miałem dziewczyne z marzeń. A teraz? Nie powiem że Lara jest zła ale nie pasujemy do siebie. Ona prawie codziennie chcę chodzić na zakupy. Czasami myśle że nie kocha mnie tylko moją kasę.
*Ludmiła*
-Cześć Fede. Przepraszam za spóźnienie.-Hej. Tak właściwie to jesteś na czas. To ja przyszedłem wcześniej.
-No wiesz co? Ja tu biegnę przez pół miasta a ty raczyłeś przyjść wcześniej? Nie wybacze...
-Nie mam zamiaru kupować ci nowych butów za to że masz na mnie focha. Nie tym razem.
-No dobrze dobrze już. Przepraszam za wtedy. Ale wiesz mógłbyś zrobić dla mnie co.innego.
-Ludmiła...
-Chcę tylko abyś zaprosił Francescę na randkę.
-Co? Po co? Chodzimy już do tej kawiarni.
-Nie zmieniaj tematu.
-Ludmiła idziemy. Jak nie to spadam do domu.
-No dobrze. Chodźmy już. - pociągnęłam go za ręke. I poszliśmy.
*Maxi*
Kolejny męczący dzień w pracy. Ale pociesza mnie fakt, że od jutra mam wolne. Urlop to, to czego potrzebowałem od dawna.Postanowiłem że wyjadę za granice. Może do... Madrytu. To takie piękne miasto. Może poznam moją wybrankę, mam nadzieję ledwo pozbierałem się po zdradzie Camili. Nie wiem jak ona tak mogła... Stop! Dość myślenia o Cami. Wyjeżdżam do Hiszpanii na razie na dwa tygodnie a co będzie potem tego jeszcze nie wiem.*Następnego dnia*
Właśnie znajduję się w samolocie. Mam lecieć 5 godzin. Nie wiem czemu ale od dziecka mam lenk wysokości. Może jak spróbuje zasnąć to będzie lepiej. Próbowałem ale nie mogłem bo co chwile ktoś kopał mnie w fotel. Odwróciłem się i popatrzałem złowrogo na sprawce.
-Mógł byś łaskawi przestać? - zapytałem.
-Mógł bym ale tego nie zrobię - odpowiedział i zaczął jeszcze mocniej mnie kopać. Nie miałem wyboru więc zwróciłem się do jego matki.
-Przepraszam czy może pani powiedzieć synowi żeby przestał mnie kopać.
-Tajler przestań kopać w fotel tego pana.
-Nie - odpowiedział a kobieta wzruszyła ramionami i zaczęła czytać jakieś pisemko. Długi lot przede mną...
*Kilka godzin później, lotnisko*
Ledwo wytrzymałem z tym diabłem w samolocie. To nie jest człowiek tylko potwór. Obecnie czekam na bagaże. Długo ich nie mogłem znaleźć. Jak się później okazało zgubiono moją walizkę. Ekstra... Dobrze że mam chociaż telefon, portfel i klucze z adresem do mieszkania. Poszedłem na postój taksówek ale jak na złość żadnego auta nie było... To miasto chyba mnie nie lubi. Dobra trzeba skończyć użalać się nad sobą, zapytam kogoś gdzie jest ulica Czekoladowa. Zaczepiłem jakąś dziewczynę.Odwróciła się w moją stronę, była to piękna szatynka o przenikliwym spojrzeniu. Mógłbym patrzeć na nią godzinami.-Hej jestem Naty a ty to? -zapytała i obudziła mnie z transu.
-Cześć jestem Maxi wiesz może gdzie jest ulica Czekoladowa 43a?
-Tak wiem jest jakiś kilometr stąd - odpowiedziała i uśmiechnęła się promiennie.
-Dziękuje
-Nie ma za co, mam nadziej że jeszcze się zobaczymy -powiedziała i zniknęła mi z pola wiedznia.
-Ja też mam taką nadzieję - powiedziałem do siebie szeptem.
*Francesca*
Źle się czuję. Z tego co powiedzieli mi lekarze to zemdlałam, ale nie mogę iść do domu. Chcą abym została kilka dni na jakieś badania. Właśnie leże w mojej sali. Strasznie się nudzę. Nie mam żadnych czasopism po prostu nic. Może zadzwonie do Federico mogłby mi przynieść jakieś rzeczy. Sięgnęłam po telefon leżący w szufladce. Wybrałam numer do Fede... Jeden sygnał, drugi, trzeci. Nie odbiera. Nigdy tego nie robił chyba że był zajęty. W takim razie może do... Leona. Tak Leon napewno przyjdzie. Wybrałam numer do niego. Już po pierwszym sygnale odebrał.#Halo?
#Hej Leon. Masz teraz trochę czasu?
#Jesteśmy z Larą w domu. Coś się stało?
#Nie. Tylko mam do ciebie prośbę.
#Jaką?
#Mógłbyś przywieźć mi kilka moich rzeczy z mojego mieszkania do szpitala.
#Szpitala?! Fran co się stało?
#Nie nic. Po prostu zemdlałam i muszę zostać tu kilka dni... Przyjedziesz?
#Yy... Tak. Tak. Już jadę.
#Czekam. Pa. - rozlaczyłam się. Teraz pozostaje mi tylko na niego czekać.
___________________________________________________
I jest ^.^
I jest ^.^
Pomagała Ines ;*** <33
Czekam na Wasze opinie ;>>>
Pięknie <33
OdpowiedzUsuńCudo
Całuski ~Ines :*
zapraszam cię do mnie
Usuńlove-will-remember-4ever.blogspot.com
A i jestem pierwsza ^.^
A je dopiero wpadłam teraz za co przepraszam.
OdpowiedzUsuńZacny rozdział milordzie ●.●
Biedna Fran ;(
OdpowiedzUsuńLeon idioto i tak Cię kofffam <333
Ona Cię cały czas zdradza ty też raz możesz co nie? xD
Kocham sb ten rozdzialik ;*
Buziaki
Vivien ;*
ojjj :( moja Fran :(
OdpowiedzUsuńLeon i lara i zakupy xD
Cudne *.*
czekam na next ;)
bacio :***
Boski<333
OdpowiedzUsuńBiedna Fran
Leon nie wytrzymał zakupów xD
Naxi<3333333
Czekam na next
Lola<3333
Ola?! o,o a wy o tym szpitalu to specjalnie?! xddd
OdpowiedzUsuńBosz... Jeszcze te tiramisu -.- xd a ja na śniadanie dostaję ochydną szynkę szpitalną i jem tylko sam chleb xd
Bosz... Jeszcze pół godziny do śniadania... JA CHCĘ JEŚĆ!!!!!!!!!!!! xd
A Piekielny Mareczek ma przyjaciela xddd grają sobie w GTA xddd mały dostał tabletke ogłupiającą... Może być ciekawie ^^ xddd
Wiesz... ja po niej zasnęłam... xddd
Leoś jak się przejął ;3 xd
Ale ty wiesz, że śliczny ;***
Jak już bd w domku to coś ci pomogę napisać, Obłocku... ;P
Oczywiście jak bd chciała xddd
Jezu... WYJMIJCIE MI TEN WENFLON Z RĘKI!!!!!!!!! xd
Kooooocham <3
SUPER !
OdpowiedzUsuńJESTEŚ EKSTRA.
po prostu zajebista
:D <3
Pięknie <3
OdpowiedzUsuńLecę do kolejnego rozdziału ;d