* Następnego dnia, rano *
Chłopak spał na kanapie. Przeciągnął się na drugą stronę. Czego skutkiem był upadek na podłogę.
- Ałć - powiedział rozmasowując obolałe miejsce. Po schodach zeszła Ludmiła.
- Co się stało? - spytała patrząc na Leona.
- A nic. Zaprzyjaźniam się z podłogą (xd). Jak się spało?
- Co chwilę się budziłam. Nie mogłam spać. Jakieś dwie godziny temu wstałam.
- To może się połóż jeszcze spać?
- Nie, i tak nie zasnę.
- Ale powinnaś spać przynajmniej 10 godzin.
- Ale nie mogę zasnąć!
- Lusiu nie denerwuj się.
- Nie jestem zdenerwowana. A ty byś wstał i się w końcu ubrał.
- Już wstaje. Ty usiądź i odpocznij, a ja jak się ubiorę to zrobię ci śniadanie.
- Mam dość odpoczynku, pomogę ci.
- Nie Lu. Poradzę sobie - uśmiechnął się.
- To zadzwoń po Violkę, przynajmniej pogadam z kimś z kim się da rozmawiać.
- Dobrze. Zaraz po nią zadzwonię.
- Nie, pewnie jeszcze śpi.
- To po co każesz mi po nią dzwonić?
- Potrzebuję jej. Zresztą nie ważne. Pójdę do niej po południu. Odwieziesz mnie do domu? Nie chcę mi się iść.
- W takim stanie nie będziesz siedziała sama w domu. Już dzwonię po Violette.
- Jesteś strasznie denerwujący.
- Ale za to mnie kochasz - oznajmił z uśmiechem.
- Zrobisz w końcu to śniadanie?!
- Lusiu nie denerwuj się. Już idę robić te śniadanie.
* * *
Włoszka spacerowała uliczkami Rzymu. Od kilku dni znajduję się w swoim ojczyźnie. Przyjechała pomóc rodzicom jak i zapomnieć o chłopaku który wrócił do Argentyny. Nie chciała przez niego cierpieć. Chciała zapomnieć o nim raz na zawsze.
Francesca upiła łyk kawy. Delektowała się jej wspaniałym smakiem. Rozglądała się po pięknym mieście, w którym dawno nie była. Nagle poczuła lekkie uderzenie, a z rąk wypadł jej plastikowy kubeczek. Podniosła głowę, by móc ujrzeć na co, a raczej kogo wpadła. Ujrzała wysokiego, przystojnego bruneta.Po chwili jej oczy przeniosły sie na jego koszulkę gdzie widniała plama od czarnej cieczy.
- Jak łazisz?! - krzyknął mężczyzna.
- Jak ja?! To ty nie patrzysz pod nogi!
- Ale to na mojej koszulce jest kawa, a nie na twojej!
- Przepraszam!Francesca upiła łyk kawy. Delektowała się jej wspaniałym smakiem. Rozglądała się po pięknym mieście, w którym dawno nie była. Nagle poczuła lekkie uderzenie, a z rąk wypadł jej plastikowy kubeczek. Podniosła głowę, by móc ujrzeć na co, a raczej kogo wpadła. Ujrzała wysokiego, przystojnego bruneta.Po chwili jej oczy przeniosły sie na jego koszulkę gdzie widniała plama od czarnej cieczy.
- Jak łazisz?! - krzyknął mężczyzna.
- Jak ja?! To ty nie patrzysz pod nogi!
- Ale to na mojej koszulce jest kawa, a nie na twojej!
- Co mi z twoich przeprosin?! Jestem przez Ciebie cały brudny!
- Co za problem? Masz tu pełno sklepów.
- Ugh! Nie jestem dziewczyną, nie będę latał po sklepach i szukał bluzki!
- Raz Ci nie zaszkodzi.
- Ehh.. nie zamierzam się z Tobą kłócić.
- Przecież się z tobą nie kłócę.
- A co przed chwilą robiłaś?
- To ty zacząłeś.
- Przepraszam Cię.
- Także przepraszam. Jestem Francesca. - podała rękę
- Diego - uścisnął dziewczyny dłoń.
- Słuchaj, odkupię Ci te koszulkę.
- Nie trzeba. - uśmiechnął się.
- Okej, w takim razie zabieram cie na kawę. - uśmiechnęła się ciepło.
- To raczej ja powinienem zabrać cię na kawę w zamian za tą straconą.
- W takim razie chodźmy.
Znajomi udali się do najbliższej kawiarni. Tam przez najbliższe godziny trochę się poznali. Bardzo się polubili.
* * *
Szatynka aktualnie stoi i puka do drzwi swojego przyjaciela - Leona. Po chwili otwiera je zapłakana Ludmiła.
- Hej, co jest?
- Życie jest okropne.
- Ja jestem w ciąży z Marcinem.
- To... Dobra wiadomość. Chodź usiądziemy. Jak na to zareagował?- To nie jest wspaniała wiadomość! Ten dupek wyparł się własnego dziecka!
- Byłaś u ginekologa?
- Jeszcze nie.
- Więc nie masz pewności. Musisz się umówić na wizytę.
- Testy ciążowe tak wykazały. A zresztą sama nie pójdę.
- Jeśli będę miała chwilę to pójdę z Tobą.
- Nie.. nie będziesz traciła przeze mnie czas.
- Daj spokój. Jeśli będę mieć czas, chętnie się z tobą wybiorę.
- Nie. Ty masz za dużo obowiązków. Poproszę Fede żeby ze mną poszedł.
- Okej, jeśli chcesz.
- Ale i tak dziękuję za pomoc - blondynką uśmiechnęła nie serdecznie.
- Jesteś moją przyjaciółką. Oczywiste że ci pomogę.
- Dziękuję.
- A gdzie Leon?
- Chyba w kuchni.
- Pójdę po coś do picia.
- Dobrze.
Weszła do kuchni. Ujrzała tam Leona przygotowującego posiłek.
- Hej, Leon.
- O. Cześć Violu - podszedł do szatynki po czym ja przytulił.
- Co robisz?
- Robię obiad.
- Fajnie ujrzeć cię gotującego w kuchni.
- Takie to uroki mieszkania samemu.
- Na dobre Ci wychodzi.
- A co cię tu sprowadza? Stęskniłaś się za mną? - na ustach szatyna pojawił się szeroki uśmiech.
- Gdyby nie było tu Lu, nie przyszłabym. I może trochę się stęskniłam.
- Może?
- Rób już ten obiad, przyszłam tu tylko po wodę.
- Nie odpowiedziałaś na pytanie.
- Nie muszę.
- Ale możesz.
- Ale nie chcę.
- Ehh.. niech ci będzie. I tak wiem, że tęskniłaś.
- To po co pytasz?
- Chciałem zobaczyć jak odpowiesz.
- Aha. Idę do Lu.
- Okey.
____________________________
18 *-*
Mały moment z leonettą, ale w kolejnym cały rozdział o nich. :)
Jeśli pojawi się dużo komentarzy rozdział jutro. Do następnego. ;*
Ha! Udało mi się zająć! :3
OdpowiedzUsuńZajmuje ;*
Kochanie!
UsuńRozdzialik jak zwykle boski <3
Czekam na nexcik ;*
Kropki na końcu zdania. <3 xD
OdpowiedzUsuńMega rozdzialik, czekam na kolejny. ;* Ta rozmowa z Kamila. Cieszyła się, wiesz? Jak się tu wszystko zacina... :c
Leonetta i Diego i Fran... Uuu. :3
Boże, mam takie zaległości.
Stesknilam się za tymi komentarzami. <3 :'(
Kocham! <:3
Fantastyczny jak zwykle zresztą :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :-)
Czekam na kolejny :))
Świetny rozdział . Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńpięknie piszesz. Od razu zakochałam się w twoim blogu
OdpowiedzUsuńPrzepiękny rozdzialik!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i już nie mogę się doczekać:)
Życzę weny:*
Jak zwykle genialny :p
OdpowiedzUsuńDiecesca 0.o
Vilu stęskniła się za Leonkiem xdd
Czekam na nextaa :D
Boskiiii ♥
OdpowiedzUsuńNie mg się doczekać następnego. ;d
Yeah Diegesca. ^^
Czekam na Leonette;3
Pozdrawiam ;*