Rozdział 4

Tym kimś był wysoki szatyn o zielnych oczach
- Sorry, niezauważyłem cię
- Nic się niestało
- Przepraszam -- podał mi reke - Jestem Jorge
- A ja Martina - powiedziałam i podałam mu swoja reke on natomiast ja pocalował . Jej..
- Może dasz się zaprosić do kawiarni?
- Przykro mi ale jestem umówiona z koleżanka
- Wielka szkoda, chciałbym poznąć lepiej tak piękna dziewczyne -- ja się zarumieniłam a on pochwili dodał -- po za tym ja tez umówiłem się tu z koleżanka -- już nic niepowiedziałam, miedzy nami zapadła cisza ktora nietrwala zbyt długo bo zauwazyłam zblizająca sie do nas Valeria`e. Zaczełam iść w jej strone kumojemu zdziwieniu Jorge szedł za mną. Po chwili byliśmy koło niej.
-Cześć, widze że sie już poznaliście -- wskazała palcem na mnie i Jorga
- Tak -- powiedział chlopak
- Tini, przepraszam że ci nic niepowiedzialam
- Ok, to nawet fajnie że jest niebedzemy targać tych wszystkich toreb z zakupami same :)
Ruszyłyśmy na miasto... Po dwóch godzinach miałyśmy po siedem toreb.
- Dziewczyny może pójdziemy do jakiejs kawiarni albo do kina, co?
- Do kina -- krzyknelysmy rownoczesnie, i za chwile zaśmiały
 W kinie
- Idziemy na komedie romantyczną -- powiedziałysmy we dwie znowu

- Tini, Valeria idziemy na horror?
- Nie -- powiedziała stanowczo Vale
- A ja się poświece i pójde ale to tylko dlatego że nosiles za mnie te torby. Valeria po chwili