~ 1 miejsce OS: "Żyje się tylko Raz" autorstwa Cheryl ~
"Żyje się tylko Raz"
"Żyje się tylko Raz"
W Buenos Aires mieszkała dwójka nastolatków, którzy nigdy
wcześniej się nie poznali - Dziewczyna o pięknych długich
lśniących blond włosach i chłopak o brąz włosach postawionych
do góry. Dziewczyna nazywała się Ludmiła a chłopak Federico.
Obydwoje mieli po 17 lat. Ludmiła była miłą, radosną i uroczą
dziewczyną, za którą nie jeden chłopak się oglądał. Dziewczyna
nie myślała o przeszłości czy przyszłości. Żyła tylko chwilą,
która jest teraz. Zawsze nic innego od życia nie chciała, niż
tylko radości czy miłości. Dziewczyna zawsze była uśmiechnięta
od ucha do ucha. Ludmiła lubiła też wyzwania, zawsze robiła coś
innego każdego dnia. Wiedziała, że życie bez wyzwań... Będzie
nudne. Zawsze sama dba, żeby coś w każdym dniu się wydarzyło.
Nie chce, żeby jej życie było nudne. W końcu żyje się tylko
raz. Federico był miły, zabawy, zawsze uśmiechnięty od ucha do
ucha, przystojny i nie można powiedzieć, że nie miał fanek. Miał
ich sporo. Chłopak nie był nigdy na poważnie zakochany, ale
wiedział, że kiedyś tak się stanie. Chciał znaleźć tą jedyną
i być z nią szczęśliwi. Nikt z nich nie wiedział, że los
szykuje dla nich miłą niespodziankę...
Federico zmierzał do szkoły na ósmą, ale los chciał, że
zaspał i nie zdążył na swój autobus. Chłopak musiał niestety
wziąć pociąg, przez co nie zdąży na pierwszą lekcję. Po
piętnastu minutach pociąg pojawił się na stacji. Chłopak wszedł
i zaczął szukać wolnego miejsca. Znalazł je prawie na samym tyle.
Rzucił swój plecak na siedzenie nie patrząc na jakie siedzenie
usiadł.
- Auć! Uważaj trochę! Nie jesteś tu sam! - Krzyknął, a
raczej krzyknęła dziewczyna o blond włosach. Miała na sobie
spodnie koloru czarnego, biały T-shirt z nadrukiem "YOLO"
co oznaczało "You Only Live Once", a na nasz język "Żyje
Się Tylko Raz" i dżinsową kamizelkę. Nie wyglądała zbyt
pięknie, ale dla niego idealnie. Federico odwrócił się w stronę
dziewczyny i nie mógł oderwać wzroku od Ludmiły.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię. Mogę się dosiąść?
Będzie miło porozmawiać z kimś tak fajnym jak ty. - Uśmiechnął
się chłopak patrząc na dziewczynę
- Jasne. A teraz mów. Zawsze jesteś taki wkurzony z rana. -
Zaśmiała się blondyna.
- Nie, tylko jak autobus z przed nosa mi ucieka. A ty? Zawsze
jesteś taka wesoła?
- Trzeba cieszyć się życiem, w końcu żyje się tylko raz,
prawda? - Dziewczyna miała wymalowany uśmiech na twarzy. To co
mówiła, było prawdą. Każdy żyje tylko raz i trzeba się cieszyć
się życiem. Nie każdy ma tyle szczęścia, co nie którzy. Dla
innych, życie może być tylko istną katorgą, bo są sami i nigdy
nie poznają kogoś wyjątkowego. Mówią to tylko dlatego, że nie
wierzą w szczęście i nie wiedzą co ich czeka. Potem, jak się
okaże, że znaleźli to co chcieli, zmieniają zdanie i cieszą się
z życia. A oto tu chodzi, prawda?
Ludmiła i Federico zaczęli ze sobą rozmawiać i poznawać się
bliżej. Mieli wiele ze sobą wspólnego. Boje kochali grać w piłkę
nożną, kochali włoskie jedzenie, lubili wolny czas spędzać z
rodziną i przyjaciółmi i najważniejsze... Żyli chwilą. Nie
obchodziła ich przyszłość, obchodziło ich tu i teraz. Byli tak
pochłonięci rozmową, że chłopak nie zdał sobie sprawy, iż nie
zauważył, kiedy przegapił swój przystanek. Nie obchodziło go to
za bardzo, bo chciał zostać z nią jak najdłużej. Gdy pociąg już
się zatrzymał, oboje wstali i zmierzali ku wyjściu. Przez tłok w
pociągu, Federico nie zauważył gdzie poszła Ludmiła. Zgubił
ją... Już nigdy się nie spotkają, ale Federico miał jeszcze
nadzieję, że kiedyś nastanie taki dzień i ich drogi znów się
spotkają. Wyszedł z pociągu i czekał na powrotny. Nie chciał iść
do szkoły... Nie było sensu. Nie skupiłby się. Myślał by ciągle
o tej pięknej blondynce, która ciągle nawiedza jego myśli. Myślał
o niej dzień i noc. Dzień w dzień wsiadał do tego samego pociągu,
żeby znów ją zobaczyć. Lecz nigdy nie mógł trafić na jej
osobę. Już powoli tracił nadzieję, ale nie poddawał się.
Poszedł więc do szkoły, w której mówiła, że się uczy, ale i
tam nie było po niej śladu. Zapomniał też o tym, że nie znał
jej imienia. Byli tak pochłonięci rozmową, że zapomnieli się
sobie przedstawić. Było to jeszcze trudniejsze, żeby ją znaleźć,
kiedy nie znał jej imienia...
Pewnego dnia stanął na środku pociągu i zaczął głośno
mówić: Dwa tygodnie temu, poznałem właśnie tutaj wyjątkową i
wspaniałą dziewczynę. Była piękna, miła, urocza i ciągle
uśmiechnięta. Potrafiła każdemu poprawić humor. Miała długie
blond włosy i czekoladowe włosy, w których można było zatonąć.
Proszę, jeśli ktoś ją widział, niech da mi znać."
Mijały dnie, a Federico już bardziej tracił nadzieję. Federico
po czasie poddał się... Zmiękł. Najwyżej nie było im pisane.
Może bóg chciał, aby spotkali się tylko raz? Nikt nie wie, czy
było to wymierzone, czy tylko ich pech...
Następnego dnia, gdy Federico usiadł na tym samym miejscu, co
poznał nieznajomą, na siedzeniu widniała kartka, a nie niej było
napisane: "Nie wiem, czy ty mnie jeszcze pamiętasz, ale ja
ciebie tak. Siedzieliśmy razem na tym siedzeniu i niechcący
rzuciłeś we mnie plecakiem. Przeze mnie też przegapiłeś
przystanek. Jeśli rozmawiało Ci się ze mną, tak samo dobrze, jak
mi Tobą... To zadzwoń. 968 291 853 (numer jest wymyślony), Ludmiła
:*" Brunet po przeczytaniu listu uśmiechną się sam do siebie
i od razu zadzwonił do dziewczyny. Rozmawiało im się tak samo
dobrze, jak w autobusie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Bardzo
polubili swoje towarzystwo. Zaczęli bardziej się otwierać, wobec
drugiemu i zostali przyjaciółmi. Ludmiła mogła powierzyć mu
wszytko. To, co leży jej na sercu i jej tajemnice. Tak samo, mógł
robić Federico. Polegali na sobie i ufali. Wiedzieli, że żadne z
nich nie wygada ich tajemnicy lub sekretu. Pewnego dnia, Federico
zaprosił Ludmiłę na randkę, gdyż poczuł do niej coś
wyjątkowego. Poczuł do niej miłość. Szukał swojej prawdziwej
miłości i znalazł ją. Teraz mógł dziękować Bogu, że właśnie
napotkał dziewczynę swego życia. Dobrze, kontynuujmy... Ludmiła
oczywiście zgodziła się bez wahania. Była w niebo wzięta.
Federico zaprowadził Ludmiłę na dach, z którego był piękny
widok na całe miasto. Przesiadywali w tym właśnie miejscu, każdą
swoją wolną chwilę. Spotykali się coraz częściej i nadal w tym
samym miejscu. Zawsze siedzieli tam i podziwiali piękny zachód
słońca. Federico w końcu zdobył się na odwagę i chciał wyznać
jej swoje uczucia, ale bał się. Bał się, że go odrzuci i
wyśmieje, że zepsuje to wszystko, co jest między nimi. Federico po
chwili namysły, postanowił zrobić to inaczej. Brunet wysłał
wiadomość do dziewczyny, aby przyszła na ich miejsce... Na dach
dużego budynku. Tam, gdzie każdego dnia się spotykali. Ludmiła od
razu się ucieszyła i najszybciej pobiegła na miejsce spotkania.
Ludmiła też miała coś do powiedzenia Federico'wi. A mianowicie,
że zakochała się w nim. Kiedy zaczęli coraz częściej się
spotykać, poczuła do niego coś wyjątkowego. Chciała, żeby
wiedział, że go kocha. Nic się nie stanie jeśli ją odrzuci. Co
prawda, będzie ją to boleć, ale będzie miała satysfakcje, że mu
to powiedziała. Nie chciała już tego dłużej przed nim ukrywać,
musiała mu to powiedzieć... Gdy weszła na dach, nie wierzyła w
to, co widzi. Na całej powierzchni były rozsypane płatki
czerwonych róż. Na środku, było ułożone wielkie serce, a w
środku niego był koc i kosz piknikowy. Weszła do na środek serca
i usiadła, czekała kilka sekund, aż koło niej zjawił się
Federico, a w ręku trzymał najpiękniejszego kwiatka jakiego
Ludmiła w swoim życiu widziała na oczy. Usiadł obok niej na kocu
i zaczęli rozmowę. Federico po krótkiej chwili, zaczął mówić:
"Muszę ci powiedzieć, że nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś
moim światłem, które rozjaśnia moje życie. Zawsze potrafiłaś
mnie pocieszyć i rozbawić do łez. Zawsze będę cię kochał i
nigdy, a przenigdy cię nie zranię. Jesteś moim skarbem, o który
muszę dbać. Kocham cię." Wyznał, a Ludmiła rzuciła mu się
na szyję i namiętnie pocałowała. Teraz było już wszystko
jasne... Byli w sobie zakochani po uszy. Lecz, ta historia się
jeszcze nie kończy...
Byli parą przez rok. Każdy próbował ich rozdzielić, ale nikt
nie dał rady. Nie mogli zniszczyć ich prawdziwej miłości do
siebie. Federico przeniósł się do szkoły, do której mieszka
Ludmiła i razem zaczęli chodzić do klasy. Spędzali przez to
więcej czasu ze sobą. Ludmiła i Federico ufali sobie, jak nikomu
innemu. Właśnie oni, świecili przykładem, jak każdy związek mam
wyglądać. Pewnego dnia, do szkoły doszła uczennica, która miała
chodzić do ich klasy. Nazywała się Martina. Była ładna, mądra,
miała piękne brąz włosy i czekoladowe oczy, ubierała się
wyzywająco i nie jeden chłopak chciał z nią być. Każdy pragnął
mieć ją u swego boku, mogła mieć każdego, ale wybrała sobie
tego, który był zajęty - Federico'a. Martina zapytała się Lary
jak ma na imię ten chłopak i wypytała go o wszystkie jego dane.
Martina wiedziała, że mną na imię Federico, jest w jej wieku i...
Jest zajęty. Właśnie przez to, że był zajęty, pragnęła go
jeszcze bardziej niż wcześniej. "Ale zapomnij o nim, jest na
zabój zakochany w Ludmile. Nie jeden chciał ich rozdzielić. Nie
udało im się, a co dopiero tobie." - Powiedziała Lara -
Przyjaciółka Martiny. "Zobaczymy... " Powiedziała
brunetka i uśmiechnęła się łobuzersko. Martina podeszła do
Federico'a i podepchnęła od niego Ludmiłę, tak że była za jej
plecami.
- Hej przystojniaku, może pokażesz mi szkołę. Za bardzo nie
wiem gdzie co jest. - Powiedziała brunetka i uśmiechnęła się
miło.
-Ym... Ta. Jasne. Chodź. - Odpowiedział uśmiechając się
ciepło w stronę Martiny. Martina cały czas mieszała w ich
związku, że coraz rzadziej spotykał się z Ludmiłą. Próbowała
za wszelką cenę ich rozdzielić, ale oni zawsze spotykali się po
szkole, więc postanowiła zrobić coś innego. W środę, na
ostatniej zapytała się Federico'a, czy pomoże jej, w lekcjach, bo
nic z nich nie rozumie. Brunet zgodził się i po szkole miał jej
pomagać. Przyszedł więc na umówioną godzinę do jej domu i
zaczęli się razem uczyć. Martina go nie słuchała, tylko jeździła
ręką po jego włosach, szyi i policzku. Zaczęła go całować.
Chłopak chciał jakoś ją odepchnąć, ale nie dawał rady.
Brunetka pociągnęła go w stronę łóżka. Zaczęła go całować
i ściągać jego koszulkę. Chłopak chwycił ją w pasie i jak
najmocniej od siebie odepchnął. Zaczął na nią krzyczeć:
"Słuchaj! Mieliśmy się uczyć, a nie! Zrozum to! Ja kocham
Ludmiłę! Wbij sobie to do głowy i zostaw mnie w spokoju!"
Ubrał jak najszybciej koszulkę, spakował wszystkie rzeczy do torby
i wyszedł trzaskając drzwiami. Martina była tak zła, że zaczęła
wysyłać Ludmile Anonimowe wiadomości, że Federico ją zdradza,
przerabiała zdjęcia na photoshopie, żeby było widać jak Martina
całuje się z Federico. Ludmiła nie mogła uwierzyć, że to
prawda. Federico mówił jej, że ją kocha, że nigdy jej nie zrani!
A tu co? Zranił ją i zdradził! W szkole Ludmiła zaczęła unikać
Federico'a, ale nic mu nie powiedziała. Chciała zatrzymać to dla
siebie. Każdej nocy płakała i nie mogła zasnąć. Tylko przez
jedną osobę... Jej miłość życia. Chciała wierzyć, że to
tylko los płata jej figle, ale nie mogła. Widziała zdjęcia... Już
nic jej nie przekona, że te zdjęcia to photoshop. Chciała popełnić
samobójstwo, chciała pociąć żyły, łyknąć kilkadziesiąt
tabletek na raz i umrzeć. Nie chciała żyć ze świadomością, że
jej miłość życia ją zdradziła. Pewnego marcowego dnia, Federico
zapomniał kurtki ze szkoły, a Martina to wykorzystała. Napisała
wiadomość do Ludmiły o treści: "Cześć Olu. Słucha, nie
kocham cię i nigdy nie kochałem. To miał być tylko zakład.
Miałem być z tobą rok. Jak widzisz... Rok minął. Teraz spotykam
się z Martiną. To ona jest miłością mojego życia. Dzięki za
wszystko. Było wspaniale. Życzę szczęścia... ;*" Martina
uśmiechnęła się pod nosem i natychmiast usunęła wiadomość,
żeby Federico jej nie widział. Ludmiła zaczęła płakać jak
nigdy w życiu. Jednak to prawda... Federico jej nie kochał...
Ludmiła wzięła żyletkę to ręki i zaczęła się ciąć. Po
rękach i nogach... Ta krew... Lała się wszędzie. Dziewczyna
obolała poszła do łazienki i zaczęła zmywać krew. Na całym jej
ciele były znaki cięcia. Wyglądała okropnie, blado i jeszcze te
czerwone podkrążone oczy... Cierpiała przez niego... Nie wybaczy
mu tego czynu do końca życia... Nałożyła na siebie bluzę i
długie spodnie, by zakryć wszystkie znaki po ostrej i
metalowej rzeczy. Poszła na dach... Na ich miejsce... Zaczęła
wspominać wszystkie ich chwile spędzone razem. To, jak wyznał jej
uczucia... To, jak ją pocieszał i rozśmieszał do łez... To, jak
śmiali się w niebo głosy... To, jak szli za ręce... To, jak
spotkali się pierwszy raz... Łza zakręciła się w jej oku i
skapnęła na niebieską bluzę. Wyjęła z kieszeni ostrą rzecz i
zaczęła się znów ciąć. Tym razem wycięła na ręce dużymi
literami FEDERICO. Krew znów leciała... Nie przejmowała się
tym... Nagle za sobą usłyszała głos. "Matko boska! Ludmiła,
w końcu cię znalazłem. Jak ja się cieszę, że cię widzę."
Dziewczyna od razu schowała rękę w głąb rękawa. Dziewczyna
wstała i chciała z tond pójść, chciała pójść od niego jak
najdalej. Ale chłopak stanął jej na drodze i nie chciał
przepuścić.
- Kochanie, co się z tobą działo? Gdzie byłaś? - Zapytał jak
nigdy niby nic Federico.
- KOCHANIE?! Ty chyba sobie ze mnie żartujesz! Zostaw mnie w
spokoju i już nigdy się do mnie nie zbliżaj! Nie na widzę cię! -
Krzyknęła Ludmiła i chciała przejść, ale ciągle zagradzał jej
drogę.
- Ludmiła! Co ci się stało? O co ci chodzi? - Zapytał
spokojnie chłopak i przyciągnął dziewczynę bliżej siebie.
- Nie dotykaj mnie! Zostaw mnie! Daj mi przejść! - Krzyczała
nadal Ludmiła.
- Jak mi wszystko na spokojnie mi wytłumaczysz to cię puszczę.
- Dopowiedział chłopak.
- Powinieneś to wiedzieć! Możesz mnie puścić?! - Krzyknęła
Ludmiła.
- Ale Lu... - Powiedział chłopak.
- Żadne ale! Puszczaj! - Ludmiła zaczęła się szarpać, ale
Federico nie chciał jej puścić. Ludmiła coraz bardziej zaczęła
się wyrywać... I... Spadła z wysokiego dachu. Leciała na dół
krzycząc i wymachując rękami oraz nogami. Spadła na chodnik, ze
strasznym dźwiękiem. Uderzyła mocno głową o beton i jej powieki
stały cię ciężkie. Po chwili już nie wiedziała co się dzieje.
Federico nie wiedział co się dzieje. Upadł i zaczął płakać. To
była jego wina... To on nie chciał jej puścić. Gdyby ją puścił,
nie było by tego. Szybko zbiegł na dół i podbiegł do bezwładnego
ciała Ludmiły. Krew... Lała się potokami. Na jej ręce zobaczył
jego imię, a za tym serduszko. Zaczął do niej krzyczeć: "Ludmiła!
Coś ty narobiła! Po co się cięłaś?! Kocham cię! Proszę cię,
nie zostawiaj mnie samego! Proszę... - Łzy cisnęły mu się do
oczu. Nie mógł wytrzymać, jego miłość życia... Nie żyje...
Już nie ma po co żyć... Jego nadzieja umarła razem z nią. Nie
wybaczy sobie tego... Można powiedzieć, że to on ją zabił...
Swoją miłość. Nie wiadomo skąd przyjechała karetka. Wzięła
dziewczynę i pojechała do szpitala. Chłopak chciał jechać z
nimi, ale nie zgodzili się. Nie miał innego wyboru. Musiał iść
pieszo. Po trzydziestu minutach dotarł do celu. Wszedł do budynku i
zapytał się gdzie leży Ludmiła Ferro. Z tego co się dowiedział,
leżała w sali 368. Czekał i czekał, aż w szpitalu zjawili się
jej znajomi i rodzice. Okazało się, że jak go nie było, Ludmiła
przeżyła ciężką operację. Federico chciał jak najszybciej
wiedzieć, co z Ludmiłą. Zapytał się więc lekarza czy z nią
wszystko w porządku. Odpowiedział, że Ludmiła jest w ciężkim
stanie, ale przeżyje. Odetchną z ulgą. Usiadł na krześle i
czekał... Czekał znów na jakąś wiadomość od lekarza. Po trzech
dniach, Ludmiła wybudziła się ze śpiączki. Na jej twarzy znów
zagościł piękny uśmiech... Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, ale
do chwili...
Lekarz wziął ze sobą do gabinetu rodziców Ferro. Powiedział
im, że Ludmiła ma tylko miesiąc życia. Jej matka zaczęła
płakać, a ojciec ją tylko pocieszał. Opowiedział im jak to się
stało. A stało się tak, iż jak dziewczyna spadła z dachu, jej
komórki przestały właściwie funkcjonować i serce zaczęło
inaczej chodzić, przez co dziwnym cudem, zachorowała na raka. Jej
rodzice nie wierzyli, że ich córka, umrze w taki sposób.
- Gdyby znalazł się dawca serca dla dziewczyny, przeżyłaby bez
problemu." - Dodał lekarz. Rodzice blondyny postanowili
powiedzieć to Federico'wi. Gdy już mu to powiedzieli, nie mógł w
to uwierzyć. Zaczął płakać. Nie wiedział... Że Ludmiła umrze
w taki sposób... Przez jego głupotę...
Ludmiła po tygodniu wyszła ze szpitala. Dowiedziała się, co
stanie się z nią za trzy tygodnie. Płakała... Każdego dnia
wypłakiwała miliony łez w poduszkę. Ludmiła nadal pamiętała
sytuację z Federico. Gdyby ją puścił... Nie byłoby tego i nadal
by żyła. Zbliżał się dzień, w który miała odejść z tego
świata... Była coraz słabsza. Leżała w łóżku i czekała na tą
chwilę, nie miała siły wstać, jeść ani pić. Nie miała siły
na nic. Nie wyobrażała sobie właśnie takiej śmierci... Los
niestety, aby tak się właśnie stało. Federico pobiegł ile sił w
nogach do szpitala i powiedział lekarzowi, że znalazła dawcę dla
dziewczyny...
Ludmiła w tym czasie, leżała na łóżku szpitalnym i czekała
na tą chwilę, w której odejdzie. Jej powieki stawały się coraz
ciężkie i powoli odchodziła z tego świata...
Dziewczyna poczuła, jak jej powieki się otwierają. Lekko się
podniosła i zobaczyła gdzie jest. Była w szpitalu... "Czyli
ja jednak nie umarłam? Co się stało?" Pomyślała Ludmiła.
Nie wiedziała co się takiego stało, że jeszcze żyje... Obróciła
głowę w lewą stronę i zobaczyła chłopaka. Nie wiedziała kim
jest, za bardzo się tym nie przejmowała. Do jej sali wszedł
mężczyzna w białym kitlu.
- Witamy panią wśród żywych" - Uśmiechnął się lekarz.
- Co się stało? Czy ja nie powinnam była umrzeć? - Zapytała
ze zdziwieniem.
- Znalazł się dla pani dawca, który oddał swoje serce. Chciał
abym to pani dał. - Wręczył dziewczynie kopertę i wyszedł.
Otworzyła kopertę i zaczęła czytać:
Wiem, że jest już za późno, aby ci to powiedzieć, ale
przepraszam cię... Ja nie miałem nic wspólnego z Martiną. To ona
wysyłała ci te wiadomości. Ja... Nie wiedziałem, że właśnie o
to może ci chodzić. Przepraszam cię... To moja wina... Gdybym cię
normalnie puścił... Nadal byłabyś przy mnie. Przepraszam cię, za
wszystkie krzywdy które ci wyrządziłem. Nie chciałem tego. Wybacz
mi... Teraz pewnie zastanawiasz się gdzie jestem... Nie ma mnie już
na tym świecie. To ja oddałem ci moje serce. To dowód na to... Że
zawsze cię kochałem i kochać będę. Jeśli spojrzysz w lewo,
zobaczysz moje ciało. Tak bardzo cię kocham... Nigdy o tobie nie
zapomnę... Dziękuję ci za wszystkie piękne chwile spędzone z
tobą. Teraz jestem u góry i będę nad tobą zawsze czuwał. Nie
pozwolę, aby mojej księżniczce stała się krzywda. Już nigdy w
życiu. Chcę ci powiedzieć jeszcze jedno. Teraz to ty masz
moje serce, które już zawsze będzie należeć do ciebie. Kocham
cię... Twój Federico :* " - Ludmile łzy cisnęły się do
oczu. Popełniła wielki błąd... Nie wierzyła mu... Teraz przez
nią, Federico nie żyje... Poświęcił się dla niej. Była mu
bardzo za to wdzięczna.
Ludmiłę wypuścili ze szpitala po tygodniu. Dzień w dzień
wypłakiwała łzy. Przez tylko głupią głupotę... Zdała sobie
sprawę, że oni oboje ją popełnili... Teraz Federico pozostanie w
jej sercu na zawsze. W końcu, ma jego cząstkę. Jego serce, które
teraz należy do niej... Dziewczyna siedziała sama w domu i
przeglądała zdjęcia, ich wspólne. Kiedy byli szczęśliwi i
cieszyli się chwilą, która im towarzyszy. Ludmiła nie mogła żyć
bez Federico. Napisała list do swoich rodziców, a w nim było
napisane: "Przepraszam was, ale nie mogę żyć bez Federico.
Nie mogę przyjąć do rozumu, że to przeze mnie nie żyje. Nie
gniewajcie się, ale musiałam... Kocham go i chcę spędzić z nim
całe moje życie. Dziękuję wam za wszystko co dla mnie
zrobiliście. Proszę was, aby pochowali mnie razem z Federioco'em.
Kocham was, wasza Ludmiła :*" Wzięła garść tabletek i
łyknęła je wszystkie za jednym razem, następnie wzięła żyletkę
do ręki i zaczęła znów się ciąć... Zauważyła, że dawne
znaki znikły... Krew lała się bez przerwy. Na około niej była
wielka kałuża krwi, na którą po chwili opadła. Wykrwawiła
się... Jej serce przestało bić i zasnęła na wieki. Teraz mogła
cieszyć się życiem razem z Fedrico'em w niebie.
Po paru dniach odbył się ich pogrzeb. Tak jak Ludmiła chciała,
pochwali ją razem z jej miłością... Zasnęli już na wieki... Już
na zawsze. Teraz mogli cieszyć się sobą przez wieki...
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_
Napisana przez Cheryl z bloga: http://inna-historia-violi.blogspot.com/
No rybciuuu ;*** Mam nadzieje ze miejsce się podoba ;D
Praca po prostu Cudo ! I nie zakończyło się happy....
Bardzo bardzo mi się podobała < 3
Jak czytałam łzy spływały mi po policzkach ;P
Miała około 6 stron więc była najdłuższa ; )
Nagroda z 1 miejsca: reklama przez 4 tygodnie, możliwość napisania ze mną rozdziału, szablon
(który sama wykonam ;D ) , opublikowanie One Shot'a na blogu, dedykacja
rozdziału, 2 zdjecia z dedykacją
I na tym kończymy....
Wszystkie prace były cudowne i dziękuje że przesłaliście < 3
Zajrzyjcie na mój ostatni post. Ważna notka
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani! ;**
Śliczny:)
OdpowiedzUsuńJeja *-*
OdpowiedzUsuńBardzo sliczny (tak moja polszczyzna xd)
Place ;'(
Ale jeszcze gorzej by bylo gdyby Lu nie umarla i zostala sama ;(
Przeczytalam wszystkie OS, bo mialam zaleglosci ;D
Berry ;*
A będzie ciąg dalszy one shotu ktróry zajął 3 miejsce pod tytułem ,,chyba zapomniałam'' od szczurek leoś?
OdpowiedzUsuńNwm czy będzie
Usuńzależy czy autorka tego OS cos napisze.
Świetny one part.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie mam nadzieje, że zostawiasz po sobie ślad
violetta-opowiadanie-natalii.blogspot.com
Pozdrawiam.
Tyna : **
To prosze napisz do niej bo ja chce wiedziec co będzie dalej plissss
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanietini.blogspot.com/
Gratuluję :)
Zostałś nominowana doLBA na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://fedeletta-habla-si-puedes.blogspot.com/
Całuję;******************
~Nikita